piątek, 13 października 2017

Jessica Jones - recenzja I. sezonu

Witajcie, kochani;)

Następny serial duetu Marvel/Netflix, który wypada w kolejności, to Jessica Jones. Serial, który mnie osobiście szokuje pod wieloma względami.



Twórca; Melissa Rosenberg
Premiera; 20.11.2015 (USA)
Produkcja; USA
Dystrybucja; Netflix
W rolach głównych; Krysten Ritter, Mike Colter, David Tennant, Rachael Taylor, Carrie-Anne Moss
W pozostałych rolach; Eka Darville, Erin Moriarty, Susie Abromeit, Robin Weigert, Wil Traval
Nagrody;  Emmy Najlepszy oryginalny temat muzyczny Sean Callery
              Hugo Najlepsza prezentacja dramatyczna - krótka forma Jamie King, Melissa Rosenberg, Michael Rymer, Scott Reynolds za odcinek ''AKA Smile''



Jessica Jones (Krysten Ritter) to wrak człowieka. Już na początku serialu czuć, że przeszła przez niejedno i dopiero w kolejnych odcinkach można się przekonać, jak bardzo została skrzywdzona. Stroni od ludzi, odsuwa się od przyjaciółki, nawiązuje krótki romans i popada w alkoholizm. Na co dzień jest prywatnym detektywem i jest znana ze swoich nietypowych sposobów działania. Gardzi ludźmi, gardzi światem, w którym żyje i mogę powiedzieć, że gardzi samą sobą.

Pewnego razu dostaje zlecenie, by odnaleźć zaginioną Hope Shlottman (Erin Moriarty). Każdy kolejny trop uświadamia jej, że przeszłość, przed którą tak bardzo ucieka, ją właśnie dopadła. Właściwie każde kolejne zlecenie jakie otrzymuje i każda kolejna osoba, która umiera w niezwykle brutalny sposób (biedny Ruben;O) prowadzi ją do Kilgrave'a (David Tennant), człowieka, który potrafi kontrolować ludzkie umysły i który zniszczył Jessice życie. Od tego momentu Jones zdaje sobie sprawę, że musi go odnaleźć i zabić.


Jessica została naprawdę świetnie sportretowana. Widać, że przeszłość ją przytłacza i ciężko jej jest sobie poradzić w życiu, ale z drugiej strony nie brak jej poczucia humoru, a raczej sporej dawki ironii i sarkazmu. Nie jest jednak taka zimna jak się wydaje. Troszczy się o przyjaciółkę Trish Walker (Rachael Taylor), z którą właściwie zna się od najmłodszych lat. Nie jest to tak tylko powiedziane, dzięki licznym retrospekcjom mamy wgląd w trudne dzieciństwo obu młodych kobiet, dowiadujemy się jak Jessica straciła swoich rodziców i skąd wzięły się jej zdolności, czyli ogromna super-siła. W dodatku przelotny romans z czarnoskórym barmanem okazuje się, że dla Jessici nie był tylko przelotny, choć początkowo można odnieść takie wrażenie. Jessica nie może również pozwolić, żeby młodziutka Hope resztę życia spędziła w więzieniu przez Kilgrave'a, który bezkarnie rujnuje życie kolejnych osób.

Serial jest pełen wątków, które łączą się w jedną, spójną historię. Oczywiście wątek Jessici jest tym głównym i najważniejszym, ale mamy również wątek samego złoczyńcy, który odgrywa równie istotną rolę w całej historii. Też przeszedł przez piekło i ten ból, którego doświadczył zamienił go w paskudnego manipulanta i naprawdę sprytnego złoczyńcę, któremu nikt nie może się sprzeciwić. I to dosłownie. David Tennant genialnie sprawdził się w roli Kilgrave'a, jest naprawdę podstępny, ale potrafi być też niezwykle pociągający, elegancki, szarmancki, nawet romantyczny i chwilami naprawdę było mi go żal. Z Kilgravem można się utożsamić, zrozumieć jego motywy i niejednokrotnie podziwiałam go za inteligencję i umiejętność przewidywania ludzkich zachowań, ruchów. Do tego ten niesamowity brytyjski akcent, o mamuniu... jego głosu słuchało się z przyjemnością.


Na nieco dalszym planie mamy wątek Trish, sławnej ze swojego słuchowiska radiowego, która jest ogromnym wsparciem dla Jess i próbuje jej pomóc za wszelką cenę. Pojawia się też Malcolm (Eka Darville), który próbuje otrząsnąć się po tym co zrobił mu Kilgrave i chce odzyskać wiarę w ludzi. Postać Simpsona (Wil Traval) mnie okropnie irytowała. Ten facet mnie strasznie denerwował i nie mogłam na niego patrzeć. Glina, który chce zabić Kilgrave'a i przy okazji wszystkich wokół, którzy stają mu na drodze, bo zażywa jakieś super pastylki i zamienia się w bezmózgiego zabijakę. Nie mogłam go zdzierżyć-,-.

Na osobne rozważanie pozostawiam panią Jeri Hogarth (Carrie-Anne Moss), która dla mnie jest postacią kontrowersyjną, Jej wątek jest przedstawiony dosyć ciekawie. Pani adwokat, dla której nie ma sprawy przegranej, ucieka się czasami do oszustw i niecnych czynów, potrafi kochać na zabój swoją kochankę Pam (Susie Abromeit), by potem zniszczyć powoli życie swojej byłej żonie. Tak, serial nie boi się homo-seksualności i nie traktuje tego jako czegoś... nielegalnego, zabronionego.


Tak samo cieszy mnie pojawienie się w serialu Luke'a Cage'a (Mike Colter), kochanka Jessici. Co prawda w całej produkcji nie odgrywa jeszcze tak istotnej roli, przyjdzie na niego czas, ale cieszę się, że został tutaj pokazany, zarówno jako człowiek i superbohater. Jego relacja z Jess jest dość trudna, w serialu odgrywa raczej rolę drugoplanową, ale fajnie, że mogłam zobaczyć jego niezniszczalną skórę w akcji;P.


W całej produkcji tak naprawdę nie ma wielu scen akcji. Dużo jest motywów obyczajowych, detektywistycznych, kryminalnych, romantycznych. Jednak jeżeli już się ktoś bije to z pełną pompą. Efekty specjalne są naprawdę wspaniałe, bardzo naturalne. W serialu nie bali się porządnej rozpierduchy i lejącej się rzekami krwi. Klimat w zupełności przypomina ten z Daredevila, czuć, że dzieje się w tym samym uniwersum. Do tego muzyczny motyw przewodni Jessici Jones brzmi fantastycznie, wiernie oddaje nastrój filmu i postać główną. Pan Sean Callery się spisał bardzo dobrze. Generalnie podczas oglądania można się pośmiać, troszkę zdenerwować, wzruszyć. Gra aktorska jest na naprawdę wysokim poziomie.

Ciężko mi znaleźć jakiekolwiek minusy, bo serial wciąga jak ruchome piaski i to od pierwszego odcinka. Całość mi się bardzo podoba, może jest tam trochę niedociągnięć i końcowa scena wzbudza we mnie lekki niedosyt, ale generalnie oceniam serial bardzo pozytywnie i cieszę się, że Jessicę nie wcisnęli w spandexowy kostium, tylko zrobili z niej trochę taką chłopczycę;P. Daję ocenę 9/10




PS. W jednym z pierwszych odcinków można dostrzec nawet polski akcent<3

1 komentarz:

  1. Obejrzałam całość tylko dlatego, że zobaczyłam tutaj Davida Tenannta :D To był wystarczający argument i jego postać była genialna <3

    OdpowiedzUsuń