wtorek, 1 września 2015

O tacie dla taty

Witajcie, kochani!:)

Tak właściwie nie miałam w planie pisać tego postu...przez chwilę myślałam, że dedykacja muzyczna w zupełności wystarczy, ale w sercu czuję pewien niepokój...taki brak, uczucie, że jeśli nie napiszę tego postu to będę tego żałować albo będę mieć wyrzuty sumienia. Tak więc post ten poświęcę mojemu ojcu. Ojcu, którego nie mam i którego nie miałam...


Każdy z was zapewne ma rodzinkę w komplecie. Jesteś ty, siostra, brat, mama, tata...czasami jeszcze do tego jest piesek, kotek albo inny pupilek. Niby jak z reklamy, ale wiadomo - są kłótnie, sprzeczki, czasami chciałabyś/chciałabyś wyrzucić siostrę przez okno, brata walnąć piąchą w twarz, tacie nagadać, mamę nakrzyczeć, a psa wyrzucić gdzieś na zbity pysk...takie życie, każdy ma zły dzień! Mimo wszystko, jednak się kochacie. Jesteście rodziną! Czy to bardziej scaloną, czy też bardziej rozbitą...czy to bardziej zżytą, czy też bardziej skrytą...ale jesteście rodziną! I kochacie się, czasami nawet nie zdając sobie sprawy, jak bardzo...

Ja nie ukrywam, jestem półsierotą. Jak moja siostra. Nie mam ojca. Zmarł na zawał serca. Nagle, błyskawicznie, niepostrzeżenie! Puf - i człowieka nie ma...

Jak to było kiedyś? Nie pamiętam za bardzo...tak mało mam z Nim wspomnień...pamiętam salon. Cały w bąbelkach! Wszędzie bańki mydlane! Pamiętam rzucanie gumek. Jak z procy. A tata łapał. Chciał się przytulić. Rozwarł swoje ogromne ramiona, ale ja nie chciałam. Ważniejsze były dla mnie zabawki...do tej pory żałuję, że jednak go wtedy nie przytuliłam...pamiętam rybę w wannie i tarcie kapusty...pamiętam wspólne wypady do baru. Pamiętam kolegów z pracy taty. Pamiętam zabawę teczkami w pracy taty. Pamiętam pierwszą usłyszaną przeze mnie kłótnię taty z mamą...pamiętam wiązanie krawata...pamiętam mecz w telewizji...takie to wszystko mgliste, niewyraźne...jakby to był sen...przyszło, poszło...
Nie rozumiałam, kiedy pan w czarnym garniturze powiedział, że tata nie żyje. Bo co to jest śmierć? Jak to? To tata poszedł i nie wróci? Dlaczego? Aaaa...to co teraz? Będziemy same? Wow, tata nie żyje...coś niezwykłego! Miałam tylko 5 lat. Nie wiedziałam, co to ''zawał'', co to ''śmierć'', dlaczego wszyscy wokół płaczą, a ja tylko siedzę i myślę, o co im niby chodzi?...po tym wszystkim moim ostatnim wspomnieniem był pogrzeb. Tata miał czerwoną twarz, zamknięte oczy...wyglądał jakby spał. Mama wstała i oczyściła jego twarz chustką. To było ostatnie z Nim spotkanie...
Moje życie potem nie zmieniło się znacznie. Wiem, że zaczęły się kłopoty finansowe, mama wyjechała do Włoch, a ja się co noc zanosiłam płaczem...wiem, że mama była zdołowana, a ja nic nie mogłam zrobić...bo niby co? Co mogła zrobić taka kruszyna, co nic nie wiedziała o życiu i pocieszaniu!?

Nie miałam ojca, za to zbliżyłam się do mamy. I to bardzo mocno. Do tej pory mogę jej wszystko mówić, polegać na niej. Poniekąd jest to ''zasługa'' choroby, która przez ostatni czas mnie gnębi i nie daje spokoju. Jest moją przyjaciółką...

Nie raz myślę sobie...co by było, gdyby tata żył? Czy byłoby nam lżej? Czy jeździłby ze mną do tych wszystkich lekarzy? Czy pomagałby mi w razie ataku alergicznego? Czy często by na mnie krzyczał? Czy chodzilibyśmy na ryby? Czy kupiłby mi psa? Czy pomagałby mi z matmy? Czy rozwiódł by się z mamą i bylibyśmy taką rozsypaną rodziną? Czy miałabym jeszcze jedną siostrę/brata? Jak by to wyglądało życie teraz, z Nim, tutaj, w domu...czy mama byłaby szczęśliwa? Czy ja byłbym w stanie być jego córką, a on moim Ojcem? Nie wiem...Boże, a czasami chciałabym wiedzieć...ile mam cech wspólnych z tatą, co nas łączy? Czy mam po nim oczy, włosy? Jaki był i jaki byłby...

Nie raz też moje serce jest jak z kamienia. Nie myślę o nim wcale i nawet nie chcę! Po co użalać i rozpaczać nad człowiekiem, którego nigdy nie było!? Po co żyć przeszłością, po co tracić czas na ''gdybanie''? Rozumiem pamięć innych członków rodziny. Ja jednak nic nie pamiętam...to wszystko to był tylko sen...dobry sen, przyjemny sen...ten rodzaj snów, do których lubi się wracać, ale też jeden z tych snów, które się szybko zapomina...jaka jestem ze serca, żeby to mówić?!
Potem jednak wracają wyrzuty sumienia...i potem znowu, dzień powszedni, jakby nigdy nic...bez wyrzutów, bez wspomnień, nawet bez snów...wszystko po staremu...

Jak mi jest bez ojca? Równie dobrze można spytać, jak mi jest z nim? Po prostu jest normalnie, życie toczy się po swojemu. Nie stoi się w miejscu, tylko idzie dalej. Chciałabym wiedzieć, a przynajmniej poczuć, że jest tu, teraz, w tej chwili koło mnie. Patrzy na mnie, patrzy na to co piszę. Kiwa głową, uśmiecha się półgębkiem, kiedy właśnie w tej chwili piszę te słowa. A potem mówi ''Nie drap się''! I idzie dalej...


Po co to piszę? To wszystko? Z dwóch powodów.
Po pierwsze, wczoraj była 13 rocznica śmierci mojego ojca, Roberta. Jest to ogólnie wpis dla niego, no i dla spokoju mojego zbuntowanego, nastoletniego, nieokiełznanego ducha...dedykacja dla niego...
Po drugie, dla was. Jest to ostrzeżenie i prośba. Macie tatę. Podejdźcie do niego, przytulcie go i powiedzcie, że go kochacie. I zawsze będziecie. Zróbcie to dla swojego taty. Zróbcie to dla siebie. Ja nie zdążyłam go przytulić...to wy to zróbcie. Jeżeli go nie ma, jest gdzieś daleko. To zadzwońcie. I nie myślcie zbyt wiele! Szanujcie swojego ojca, kochajcie go, wspierajcie, a przede wszystkim - doceniajcie, że jest. Bo niektórzy niestety, nie mogą zrobić tego, co wy w tym momencie...

''Jeden ojciec znaczy więcej niż stu nauczycieli''  George Herbert



5 komentarzy:

  1. Bardzo Ci wspolczuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi z tego powodu. Mam nadzieję, że mimo to dobrze się trzymasz, bo to jest najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jakoś się trzymam:). Nie płaczę, ale mimo wszystko...no szkoda, wielka szkoda...

      Usuń
  3. a mnie się wydaje, że bardzo podobnym schematem opisałaś moje wrażenia, zgapiajka?
    w każdym razie, w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że ja mam większą dziurę w głowie jeśli chodzi o wspomnienia, a może nie większą, tylko co innego zapisałyśmy we własnych głowach ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. początek może troszkę tak;]. Nieco się zainspirowałam...:).
      No możliwe, ty na pewno pamiętasz go nie tyle inaczej, co po prostu...inne szczególy utkwiły ci w pamięci:).

      Usuń