środa, 17 lipca 2019

Moja przygoda z 5SOS, czyli najlepsze muzyczne odkrycie Vombelki!

Pewnie już wiecie z mojego fan page'a, że ostatnio zachwycam się muzyką 5SOS, czyli w rozwinięciu 5 Seconds of Summer. Zdarzyło się dość szybko, nagle, niespodziewanie. Bum, jedna piosenka i tak zaczęła się moja przygoda z ich twórczością, która nieprędko się skończy. Jak do tego doszło? Dlaczego warto przekonać się jak świetne są ich utwory? Zapraszam do krótkiego przewodnika!


Pokrótce o bandzie  

5 Seconds of Summer, w skrócie 5SOS, rozpoczął swoją karierę w 2010 roku, gdy chłopaki zaczęli na YouTube wrzucać covery popularnych piosenek. Oficjalnie zakłada się jednak, że zespół został założony w grudniu 2011 roku w Sydney. Ich talent odkryto przez istniejący wtedy zespół One Direction, którzy zaprosili chłopaków jako support na ich trasę koncertową w 2013 roku. Od tamtej pory 5SOS coraz bardziej piął się na wyżynach kariery. Ich pierwszym ogromnym hitem okazała się piosenka She Looks So Perfect. Później, dzięki Louisowi Tomlinsonowi czy Niallowi Horanowi, kolejne dwa utwory podbiły świat: Gotta Get Out oraz Out of My Limit. Niedługo potem wydali album zatytułowany 5 Seconds of Summer (2014), LIVESOS (2014), Sounds Good Feels Good (2015). Ich ostatnia płyta pt. Youngblood wyszła na światło dzienne po trzech latach przerwy, czyli latem 2018 roku i okazała się fenomenalnym sukcesem na świecie. 

Na zespół składa się m.in. Luke Hemmings (główny wokalista, gitarzysta), Ashton Irwin (perkusista, wokalista), Calum Hood (basista, wokalista) oraz Michael Clifford (gitarzysta, wokalista). Wszyscy pochodzą z Australii, a do bandu najpóźniej dołączył Ashton. Michael  z kolei zaproponował założenie 5SOS oraz wymyślił nazwę zespołu. Chłopaki sami tworzą swoje piosenki, choć ostatnio współpracowali np. z Charliem Puthem, Julią Michaels czy grupą Chainsmokers.  

Dlaczego warto zapoznać się z 5 Seconds of Summer?

1.) Tworzą niesamowitą muzykę i teksty!!!


Zdążyłam odsłuchać wszystkie ich albumy, włącznie z mini-albumami, i powiem, że jestem pod wrażeniem. Ich pierwsze płyty, tak gdzieś do 2014 roku, są pełne rockowego, punkowego, takiego ''garażowego'' brzmienia. Osobiście uważam, że melodycznie czy instrumentalnie wszystkie piosenki brzmią identycznie. Owszem, są wyjątki, ale jak się tak słucha piosenkę po piosence to niestety taki efekt. Dlatego uważam, że lepiej jest traktować ich pierwsze utwory jako pojedyncze single. Z ich starszych utworów to najlepiej oceniam Out of My Limit, Castaway czy Amnesia (!). Dostrzegam dużo podobieństw w stylu grania do Green Day, co dla niektórych może być wystarczającym argumentem, aby zapoznać się z czworgiem Australijczyków.  

Dla mnie przełomem jest hit Girls Talk Boys z 2016 roku, gdzie chłopaki przygotowali piosenkę na potrzeby filmu Ghostbusters. Od tamtej pory 5SOS obrali kompletnie inną ścieżkę muzyczną, czego dowodem jest płyta Youngblood, będąca dla mnie najlepszą płytą tego zespołu ever! Cała składanka zawiera 13 oficjalnie wydanych utwór + wersja deluxe, gdzie znajdują się bodajże 3 piosenki. Na internecie można poszukać jeszcze nieoficjalne kawałki, np. Best Friend czy When You Walk Away, które są genialne i wkurza mnie, że przez przypadek je znalazłam, i to tylko dzięki pewnym komentarzom użytkowników, będących równie niezadowolonych z tego faktu co ja. 


W każdym razie Youngblood to krążek, który pod względem produkcji nie ma sobie równych. To nowe brzmienie 5SOS, bardziej popowe czy indie rock, w połączeniu z ich old-schoolowym stylem, to istny miód dla uszu. Każda piosenka jest inna, unikatowa i ma w sobie to coś. Nie umiem nawet wybrać jednej ulubionej ani nawet trzech najlepszych, bo jest tyle fajnych kawałków w Youngblood! Gdybym jednak leżała na łożu śmierci to bym wymieniła największy hit, czyli Youngblood, Lie To Me oraz Talk Fast, a z edycji deluxe to Meet You There oraz When You Walk Away. Z tym większą ekscytacją czekam na czwarty krążek 5 Seconds of Summer, bo Easier, który miał premierę końcem maja/początkiem czerwca, to miazga i jeżeli chłopaki będą kontynuować taki trend, to osobiście ogromnie mnie to ucieszy!

Ponadto teksty piosenek, które chłopaki piszą, nie są tylko i wyłącznie o miłości, dziewczynie czy przelotnym romansie (Talk Fast), lecz także o depresji, wyalienowaniu, samotności (Jet Black Heart), stracie (Ghost of You), trwaniu w toksycznej relacji (Empty Wallets, Lie To Me) oraz o wspomnieniach, o których chcemy zapomnieć, a one uparcie wracają (Why Won't You Love Me). Oczywiście są też weselsze piosenki, np. o tym, że dobry wysiłek się opłaca i każdy zasługuje na jakąś nagrodę (Hey Everybody!).  

2.) Są potwornie zabawni i autentyczni w tym co robią!


Zdążyłam się już naoglądać wielu filmików z backstage'a, vlogów, etc., i ta czwórka to jest świetne lekarstwo na deprechę^^. Niemalże każdy wywiad z nimi przywołuje na twarzy wielki uśmiech czy atak głupawki. Tak naprawdę to jest grupa dorosłych dzieciaków, którzy zarażają wręcz pozytywną energią i specyficznym poczuciem humoru. Czuć, że znają się od podszewki, że są świetnie dobraną grupą przyjaciół na dobre i na złe i nic nie jest w stanie ich rozdzielić.

Ponadto są niezwykle autentyczni w tym co robią. Podejrzewam, że niektórzy z nazwy nie kojarzą tego zespołu, tylko kilka piosenek z radia, a to oznacza, że jeszcze woda sodowa do głowy im nie weszła. Poza tym wydaje mi się, że w Polsce nie mają takiej fanowskiej bazy jak chociażby za granicą, chociażby w Australii czy w USA. Inspirują się pewnymi nurtami muzycznymi, nie boją się eksperymentować z gatunkami muzycznymi, a mimo to wciąż tworzą oryginalne kawałki. Cieszę się, że mimo, iż powoli trafiają do mainstreamowej muzyki, potrafią wykorzystać to na swoją korzyść. W końcu takiego falseta jak Luke nie da się nie rozpoznać! Co więcej, aby rozeznać się w reakcjach fanów na nowe utwory, najpierw śpiewają piosenki na mniejszych koncertach, sprawdzają czy ludziom się podoba, czy nie, i dopiero wtedy wydają oficjalnie album. Ciekawa taktyka, gdyż generalnie najpierw artyści publikują płytę, a potem grają. 5SOS jednak wolą być przezorni :).


Luke, Ashton, Calum i Michael mają naprawdę ciekawe osobowości i z taką ekipą chciałabym iść na piwo. Luke to taki zabawny nieogar. Nie umiem zliczyć, ile ikonicznych tekstów padło z jego ust. Calum zdaje się być chodzącym promyczkiem i, podobnie jak ja, śmieje się ze wszystkiego, nawet wtedy gdy nie wypada. Czyli coś jak ja ;). Ashton ma największe gadane i pięknie się wysławia, a w dodatku tak uroczo się śmieje, że jego przydomek powinien brzmieć "Giggler" albo "Sasshton". Z kolei Michael to najspokojniejszy w ekipie i jak zdarzy mu się wygłupić, to robi się dziwnie. Niemniej każdy z nich się wyróżnia na swój sposób i sprawia, że mój dzień staje się lepszy. Polecam obejrzeć Cocktail Chats, w których omawiają proces powstawania piosenek do albumu Youngblood, a także wygłupiają się coraz bardziej z odcinka na odcinek. How Did We End Up Here to również ciekawy dokument, który zawiera wywiady z chłopakami czy innymi muzykami, mającymi wpływ na twórczość chłopaków. Pokazuje początki ich kariery czy mniejsze/większe sceniczne przygody. Bardzo fajna sprawa, polecam obejrzeć :).

3.) Słuchają Nickelback, kochają pieski (Michael koty) i uwielbiają superbohaterów!!!


Nie wiem skąd się wziął cały hejt na Nickelback, ale uważam, że to jest świetny rockowy band i od czasu do czasu posłucham kawałki tego zespołu. Tym bardziej cieszy mnie, gdy 5SOS, tuż przed wejściem na scenę, odtwarzają kultowe Burn It To The Ground. Mój wewnętrzny fangirl włącza się natychmiastowo. Ponadto gdzieś tam w ich radyjku można usłyszeć Troye Sivana czy AC/DC. Bardzo pozytywnie odnoszą się również do Shawna Mendesa czy Jonas Brothers, niejednokrotnie wykazując chęć współpracy.  

Tym większa moja radość, że chłopaki uwielbiają superbohaterów. Michael chciałby stać się Spider-Manem tudzież Black Pantherem (posiada numer do samego Ryana Reynoldsa!), a Luke lubi Supermana. Ponadto cały teledysk do piosenki Don't Stop utrzymany jest w klimacie super-bohaterskim, mimo, że więcej w nim komedii i tandetnych kostiumów. Podoba mi się taki koncept! Mało tego zorganizowali w 2014 roku Derp Con, gdzie zaprosili poprzebieranych w stroje superherosów fanów na ich show. Jako ogromna fanka Marvela serce mi rośnie, gdy za każdym razem chłopaki wymawiają chociaż przydomek jakiegoś bohatera. A jeszcze jak ubiorą Marvelowe gadżety... <3

Ponadto każdy z nich ma jakiegoś pieska, poza Michaelem, który raczej preferuje towarzystwo kotów. Mam słabość do czworonogów, więc gdy widzę chłopaków z pieskami od razu robi mi się cieplej na sercu <3. 

4.) Stanowią ikonę stylu


Trzeba przyznać, że ich garderoba musi być niesamowicie duża, aby pomieścić tyle par spodni, kurtek, płaszczy, koszul, butów, etc. W czasach Sounds Good Feels Good dominowały zwykle kolorowe koszule, czarne spodnie, trampki, gumowe bransoletki czy bandany. Obecnie 5SOS noszą się bardziej rockowo. Michael zdecydowanie woli nosić luźne bluzy, spodnie, a ręce często obładowane ma skórzanymi bransoletami. Jak sam mówi inspiruje się stylem koreańskim. Calum czy Ashton często noszą koszule bez rękawów i marynarki, a Luke z kolei szaleje z przeróżnymi luźno rozpiętymi koszulami, butami czy pierścionkami. 

Ponadto ich fryzury również wyewoluowały. Mikey stanął na razie na blond włosach (nie jestem w stanie zliczyć ile kolorów widziałam na jego głowie), Calum ściął się na krótko, Ashton zaszalał z bordowym kolorem, a Luke postawił na uwodzicielskie loczki. Osobiście uważam, że nowe zmiany wyszły Luke'owi i Michaelowi na korzyść. Co do Ashtona i Caluma to nie zdążyłam jeszcze przywyknąć do ich nowego image'u. Do tego nie mogło zabraknąć tatuaży! Jedynie Luke nie posiada żadnego :). 


Fakt faktem jest jednak, że 5SOS wyglądają naprawdę korzystnie. Na każdym show czy wywiadzie prezentują się nienagannie i scenicznie, także nie dziwię się, że podbijają serca fanek. W tym i moje!

5.) Mają świetny kontakt z fanami, a ich koncerty to sztos!


5 Seconds of Summer mają cudowny kontakt z fanami. Niejednokrotnie zaskakują fanów w studio, sklepie, w trakcie wywiadów czy nawet koncertów. Nawet, jeżeli trafia im się niezręczne pytanie czy komentarz ze strony poddenerwowanego wielbiciela, potrafią obrócić to w żart i wybrnąć z całej sytuacji. Ponadto sami niejednokrotnie od siebie zadają pytania fanom, co uważam za niezwykle miłe z ich strony. 

Co więcej, ich koncerty na żywo to jest zjawisko, które chciałabym doświadczyć na żywo. Niestety, nie miałam jeszcze przyjemności i na pewno nieprędko mi się nadarzy, ale to co udało mi się zobaczyć, to jest cudo. Chłopaki niejednokrotnie wyciskają z siebie siódme poty. Skaczą, śpiewają bez playbacku, rozmawiają z fanami i zarażają pozytywną energią. Widać, że świetnie się bawią, są w swoim żywiole i czują się dumni, gdy słyszą fanów, śpiewających wraz z nimi. Chciałabym być kiedyś obecna na chociaż jednym z ich licznych koncertów. Być może kiedyś zawitają do Polski (serdecznie zapraszam!). Jestem pewna, że byłoby to doświadczenie nie do zapomnienia <3. 


Cóż, być może udało mi się Was przekonać, by bliżej przyjrzeć się twórczości 5 Seconds of Summer. Dla mnie osobiście jest to odkrycie roku i to praktycznie przez przypadek, gdy natknęłam się na wideoklip do utworu Easier. Znałam wcześniej Youngblood, ale to dzięki Easier zaczęła się moja faza, która trwa od początku czerwca. Myślę, że warto odsłuchać ich piosenki i poznać tę bandę głuptasów :D.

Znacie może jakieś piosenki 5SOS? Która jest Waszą ulubioną? A może która Wam się totalnie nie podoba i dlaczego? Macie jakiś swój ranking?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz