sobota, 27 lipca 2019

God loves sinners best, czyli II. sezon "Legion"

Witajcie, kochani:). Powiem szczerze, że pierwszy sezon Legion bardzo mnie zaintrygował swoją unikatowością. Świat przedstawiony, zwariowana fabuła, świetna gra aktorska oraz psychodeliczna muzyka to tylko kilka komponentów, które sprawiają, że tenże serial prezentuje się wyjątkowo na tle innych produkcji z gatunku superhero. Dla mnie więc kwestią czasu był moment, w którym wezmę się za oglądanie sezonu drugiego. Zwłaszcza, że zakończenie ostatniego odcinka pierwszej części było dosyć... Niespotykane. O czym opowiada więc drugi sezon Legion? Co się dzieje z głównym protagonistą? Czy odnajdzie w końcu pasożyta, który całe życie zatruwał mu umysł?


Twórca; Noah Hawley
Premiera; 03.04.2018
Produkcja; USA
Dystrybucja; 20th Century Fox Television
W rolach głównych; Dan Stevens, Rachel Keller, Aubrey Plaza, Jeremie Harris, Jemaine Clement, Hamish Linklater, Navid Negahban
W pozostałych rolach; Jean Smart, Katie Aselton, Bill Irwin, Amber Midthunder


Powiem szczerze, że drugi sezon serialu jest jeszcze bardziej pokręcony i szurnięty niż pierwszy. To jest istna jazda bez trzymanki, a już zwłaszcza ostatnie dwa, trzy odcinki, kiedy na ekranie dzieją się takie rzeczy, że ciężko naprawdę ogarnąć umysłem to, co się widzi, słyszy i czuje.

Akcja przenosi się parę miesięcy po wydarzeniach z pierwszego sezonu. David, nieświadomy tego jak długo czasu upłynęło odkąd utknął w tajemniczej kuli, powraca do ośrodka Divison 3, które teraz współpracuje z ekipą nadprzyrodzonych. Wydaje się, że jest całkiem normalnie i przyjemnie, jednak nie do końca. Shadow King (Navid Negahban) uciekł, więżąc zarówno Olivera (Jemaine Clement) oraz Lenny (Aubrey Plaza), i szuka swojego ciała, aby odzyskać moc i przejąć władzę nad światem. Samego zaś protagonistę odwiedza Syd z przyszłości (Rachel Keller), która zapowiada rychłą zagładę. Wieści głoszą, że to jednak nie David będzie bohaterem. Może nawet odegra kluczową rolę jako przeciwieństwo herosa. Co ma zrobić David? Czy może liczyć na pomoc przyjaciół? Division 3 pomoże pokonać Shadow Kinga? Być może pojawią się inni, niespodziewani sojusznicy w walce ze złem...


Tym razem odnoszę wrażenie, że drugi sezon Legionu skupia się na tym jak to świat wokół Davida zwariował w przeciwieństwie do pierwszego, gdy to David był postrzegany jako wariat/dziwak. Czas poszedł do przodu, a w związku z tym pojawiły się kobiece androidy z wąsami, mężczyzna z koszem wiklinowym na głowie (!), mnisi, którzy przekazują dziwne choroby zakaźne, gdzie głównym symptomem jest... szczękanie zębami. Ponadto większość mutantów zdążyła rozwinąć swoje zdolności. Syd (Rachel Keller) potrafi zmienić się w kota, a Ptonomy (Jeremie Harris) żyje sobie obecnie w systemie komputerowym. Można? Można!

Jak dla mnie Dan Stevens w roli Davida to po prostu strzał w dziesiątkę. Sam David jest już w pełni świadomy swoich mocy i potrafi je wykorzystać wedle swojej woli. W przypadku drugiego sezonu musi odkryć w jakich sytuacjach i w jaki sposób korzystać ze swojego talentu i czy czasami nie przesadza z ich użyciem, bo tak naprawdę nierzadko stąpa po niepewnym gruncie między byciem superbohaterem a złoczyńcą. Nawet przyjaciele stopniowo przestają mu ufać, zwłaszcza kiedy powraca Shadow King i zaczyna wszystkim (dosłownie!) mącić w głowach. Tak bardzo kibicuję Davidowi, bo to naprawdę dobry człowiek, który gubi się w życiu. Stracił wiele i nie dziwię się, że czasami popełnia błędy, bo po prostu nie jest pewny co ma czynić. Mam nadzieję, że w trzecim sezonie dowiemy się jak dalej potoczą się jego losy i trzymam kciuki, bo Haller naprawdę ich potrzebuje!


Cieszę się natomiast, że w drugim sezonie poświęcono więcej czasu tym postaciom, które miały go nieco mniej w pierwszym. Więcej jest Olivera, Clarka (Hamish Linklater) czy Lenny, której wątek niezwykle mnie wciągnął. Ponadto motyw siostry Davida, Amy (Katie Aselton), też został poszerzony i przez odcinek poznajemy historię o Davidzie z jej perspektywy. Skoro już wspomniałam o Clarku i Lenny to bardzo fajnie zastosowali tutaj twórcy wątek homoseksualizmu, który nie jest wpychany na siłę widzom do gardeł, acz subtelnie zaprezentowany.

W dodatku sam złoczyńca jest naprawdę... straszny! Na początku myślałam, że Amahl Farouk (czyli inaczej Shadow King) jest taki... meh. Wolałam bezcielesną, koszmarną, żółtą zjawę z pierwszego sezonu, która naprawdę wywoływała u mnie przerażenie. Z kolei tutaj jest to człowiek niezwykle inteligentny, sprytny, który nie przebiera w środkach i skrupulatnie dąży do swojego celu. Jest okrutny, bezwzględny i stanowi siłę, z którą trzeba się mierzyć. Pod koniec sezonu nawet zaczęłam mu współczuć oraz spostrzegać, że on wcale nie jest taki zły jakim się wydaje, chyba, że bardzo dobrze udaje.


Generalnie wszystkiego w serialu jest więcej. Efekty specjalne, według mnie, są o wiele lepsze właśnie w drugim sezonie. Finałowa walka między głównym protagonistą a villainem to piękna artystyczna uczta, w dodatku taka w bardzo komiksowym stylu. Sam klimat produkcji jest totalnie niepodrabialny. Realizm i powaga miesza się z absurdem i szaleństwem. Pełno jest przedziwnych pomieszczeń, miejsc, wymiarów, zagadek. Już nie wspomnę o nieprzewidywalnych plot twistach czy niektórych makabrycznych i strasznych scenach (SPOJLER) jak np. śmierć Amy/narodziny Lenny w nowym ciele czy walka w labiryncie z Minotaurem. Całość uzupełnia dodatkowo muzyka Jeffa Russo, która naprawdę jest genialna. Występuje w niej mnóstwo elementów psychodelicznych, surrealistycznych, wyjętych prostu z horroru czy z totalnie innego wymiaru. Nie mogę też zapomnieć o pięknych piosenkach, które świetnie wkomponowują się w daną scenę. Nie powiem, pod względem czysto wizualnym to serial jest na naprawdę wysokim poziomie. Atmosfera jest wyjątkowa i podziwiam twórców, którzy w nietuzinkowy sposób przedstawili cały ten porąbany świat. Także kostiumy i charakteryzacja wzbudzają podziw.

Nie jest to serial bez wad. Potencjał niektórych postaci został zmarnowany. W pierwszym sezonie np. uwielbiałam panią Melanie Bird (Jean Smart). Silna, twarda babeczka, której celem było pomaganie innym. Teraz ona sama popadła w nałóg, a jej jedynym celem jest wdychanie koki i użalanie się nad sobą. Serio, ja ją rozumiem, ale jej postępowanie w trakcie opowiadania jest totalnie nielogiczne i godne pożałowania. Tak samo nie wiadomo co się stało z Ptonomy'm. Generalnie to występuje dość sporo niedopowiedzeń, które mam nadzieję, że się wyjaśnią, bo mnie tu ciekawość zżera.


Summa summarum, Legion to naprawdę przedziwny a zarazem wyjątkowy serial. Nie jest doskonały i niejednokrotnie zdarzają się chwile gdy zadaję sobie pytania typu ''wtf''. Niemniej produkcja porusza wiele ważnych wątków np. jakie są moje cele w życiu, czego tak naprawdę chcę, kim jestem. Czy gdybym posiadła tak potężne telepatyczne/telekinetyczne zdolności to czyniłabym dobro? A może zaspokajałabym własne potrzeby? Serial zmusza nas do wielu przemyśleń i zmusza nas do głębszych refleksji. To nie jest jedna z tych pustych popcornowych rozrywek. Tutaj trzeba się skupić. I z każdej lekcji, jaką podsuwa nam serial, wysnuć jakąś sentencję. Daję porządne 8/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz