piątek, 12 stycznia 2018

Music of the Marvel/Netlix shows

Witajcie, kochani;).

Jakiś czas temu wzięłam pod lupę muzykę filmową filmów należących do Marvel Cinematic Universe. Dosyć sporo czasu poświęciłam na zgłębianie wiedzy odnośnie kompozytorów, ich motywacji do kreowania danej ścieżki dźwiękowej, współpracy z Marvel Studios i innych ciekawych informacji. Stwierdziłam, że skoro skończyłam (na chwilę obecną) maraton z serialami duetu Marvel/Netflix, to mogę również sięgnąć nieco głębiej i poznać także muzyków mniejszego kalibru, za to tworzących i komponujących do tychże seriali.

Wcześniej już podkreślałam, że muzyka, czy to w filmie, serialu, teatrze, a nawet reklamie, jest bardzo istotna. Pobudza wyobraźnię, wywołuje określone emocje, nadaje produkcji tempa albo go zwalnia, przedstawia poniekąd świat z perspektywy bohaterów etc. Mogę śmiało powiedzieć, że szeroko pojęta muzyka jest najlepszym, najpiękniejszym i najwspanialszym wymysłem świata. Wcale nie wyolbrzymiam. 

Niemniej istotna jest ona w serialach, z którymi do tej pory się zmierzyłam. Powiem szczerze, że miałam trochę problem, który niektórym wydawać się może błahy. Muzykę filmową z poszczególnych filmów Marvela znam od dawna i ''wałkuję'' ten temat niemalże non stop. Zwłaszcza, że niejednokrotnie produkcje są wyświetlane w TV, sama do kina chodzę na jeden film po dwa razy, żeby uzupełnić wiedzę o to, co mnie ominęło podczas pierwszego seansu. Włącznie z tą wiedzą muzyczną (jak to mądrze brzmi!). Z serialami Marvel/Netflix mierzę się po raz pierwszy i ciężko mi się było przyzwyczaić do zupełnie innego klimatu, innych postaci, zupełnie innej atmosfery, która panowała w poszczególnych produkcjach. Muzyka też była inna, wbrew pozorom, i do tej pory ciężko mi uwierzyć, że i filmy, i seriale, to jest jedno i to samo uniwersum (!). W gruncie rzeczy miałam problem z wdrożeniem się w nowy temat. Niemniej nie żałuję podjętej decyzji, bo naprawdę zarówno podczas oglądania, jak i słuchania, bawiłam się znakomicie;).


1.) John Paesano (Daredevil sezon I. i II., The Defenders sezon I.)


Zdobywca dwóch nagród za serial Jeźdźcy smoków oraz film Więzień Labiryntu. Ponadto znany z muzyki w takich produkcjach jak Kopciuszek; Roztańczona historia, Stan kryzysowy, Światła nad Phoenix, Drugie życie, Umysł w ogniu, Pacific Rim; Rebelia. Niezbyt popularny kompozytor, ale według mnie, zdecydowanie zawyżył sobie poprzeczkę, komponując dla Marvela. 

Daredevil to było jego pierwsze spotkanie z Marvel/Netflix. Współpracował z showrunnerem serialu i po czasie Paesano doszedł do wniosku, że muzyka musi być bardziej przyziemna niż w przypadku fantastycznych filmów MCU. Musi być bardziej realistyczna, taka, która wzbudzałaby emocje, ale jednocześnie utrzymałaby w sobie minimalizm. W związku z tym zastosował głównie dźwięki elektroniczne. W swojej muzyce często korzystał z dźwięku, który przypomina rytm serca, co w serialu jest bardzo ważne, gdyż główny bohater często wsłuchuje się w puls bicia serca dzięki swoim wyczulonym zmysłom. Główną inspiracją Paesano był James Newton Howard.


W drugim sezonie przygód Diabła z Hell's Kitchen, wraz ze zmianą głównodowodzących, Paesano doszedł do wniosku, że musi nieco zmienić podejście do serialu. W końcu doszło kilka nowych postaci, mianowicie Punisher i Elektra. Każda z nich miała swoją historię do powiedzenia i inny rodzaj interakcji z głównych bohaterem. W drugim sezonie pojawiło się znacznie więcej wątków, w związku z tym trzeba było poszerzyć nieco swoje horyzonty, jednak nie zapominając, że wciąż historia ta dotyczy Daredevila. Główną swoją uwagę Paesano zwrócił na kilku bohaterów w całej produkcji, a mianowicie na Wilsonie Fisku, gdzie połączył elementy brutalności i elegancji, na Sticku, używając techniki, która miała brzmieć jak stukot laski dla niewidomych, na Elektrze oraz Punisherze, gdzie głównym elementem stanowił mistycyzm oraz wściekłość. 

Muszę przyznać, że nie zwróciłam szczególnej uwagi na muzykę w I. sezonie. Nie wiem dlaczego. Może byłam zbyt zajęta wdrażaniem się w kompletnie inną atmosferę serialu. Niemniej, wraz z pojawieniem się II. sezonu zaczęłam dostrzegać te detale, które wymieniłam wcześniej. A nawet jeśli nie udawało mi się czasem, to zdecydowanie bardziej przypadła mi ścieżka dźwiękowa II. sezonu.

Inaczej ma się sprawa z The Defenders, gdzie z miejsca zakochałam się w motywie przewodnim Obrońców. Ciarki na całym ciele gwarantowane! Uwielbiam sposób, w jakim pan John połączył motywy wszystkich czterech członków nowego teamu (o których za chwilę) i dodał gigantyczną porcję epickości, która sprawia, że za każdym razem mam ciary.

Pure epicness!

2.) Sean Callery (Jessica Jones sezon I.)


Jego muzykę można usłyszeć w takich produkcjach jak Powstały z martwych, 24 godziny, Kości, Medium, Homeland, Elementary, Raport mniejszości, Backstrom. Słynie szczególnie z muzyki do serialów, a dodatkowo pan Sean zdobył nagrodę Emmy za temat muzyczny do właśnie Jessica Jones!

W swojej pracy inspirować się miał na swoim poprzednim muzycznym dorobku tj. Homeland. Okazało się to wielce pomocne przy tworzeniu tonu i ''koloru'' do serialu. Im bardziej intymna i realistyczna tonacja, tym bardziej pasować miała do klimatu i samej głównej bohaterki. W swoich aranżacjach Callery skorzystał z zapożyczenia odrobiny jazzu, mającego symbolizować spryt i nieprzewidywalność głównej heroiny ''niczym kot'', a zarazem jej specyficzne poczucie humoru. Dodatkowo dorzucił do pakietu fragmenty pianina i elektrycznej gitary. Callery chciał, poprzez muzykę, opowiedzieć historię młodej kobiety, która z jednej strony jest silna i nie do złamania, a z drugiej strony jest wrażliwa i przytłoczona złymi wspomnieniami i tym, co złego przytrafiło się w jej życiu. Nie mógł również nie skupić się na złowieszczej postaci Kilgrave'a, który mimo, że nie pojawia się w serialu od początku, poprzez muzykę można poczuć jego obecność. 

Uwielbiam postać Jessici Jones i wszystko co z nią związane, dlatego muzyka do serialu jest tym bardziej miodem dla uszu. Bardzo podoba mi się to, co stworzył Sean Callery, bo zrobił coś niesamowitego i skonstruował taki klimat, że już od pierwszej nuty widzę przed oczami detektyw-alkoholiczkę;P. 


3.) Ali Shaheed Muhammad (z prawej), Adrian Younge (Luke Cage sezon I.)


Zarówno pierwszy, jak i drugi pan są świeżutcy w świecie muzyki filmowej. Chociaż w Luke Cage nie potrzebna była orkiestra i oboje zdawali sobie z tego sprawę. W całej produkcji największe znaczenie miał hip-hop, jazz, blues czy psychodeliczny rock. To, co oboje chcieli pokazać poprzez ścieżkę dźwiękową, to klimat Harlemu i jego czarnoskórych mieszkańców, mniejszości społecznej. Każda z postaci miała do opowiedzenia inną historię, w związku z tym panowie zdecydowali się na różne zabiegi. W przypadku Cage'a skupili się na nowoczesnym hip-hopie jako na osobie, która siedzi w swojej kulturze od dawna i rozumie skąd wziął się prawdziwy klimat Harlemu, zaś jeśli chodzi o Cottonmoutha użyli keyboardu, podkreślając jego talent muzyczny i zamiłowanie muzyką. W swój projekt zaangażowali także piosenkarki operowe m.in przy fragmentach filmu dotyczących Diamondbacka.  

Przyznam szczerze, że nie bardzo leży mi klimat czarnoskórej mniejszości etnicznej. Nigdy nie byłam fanką jazzu czy rapu. Niemniej w tejże produkcji Marvelowsko-Netflixowej okazało się to bardzo dobre w skutkach i klimat został oddany należycie. Sweet Christmas!


4.) Trevor Morris (Iron Fist sezon I.)


Ten pan ma już dosyć spore doświadczenie w branży muzycznej. Stworzył kompozycje do takich produkcji jak Upadły anioł, Dynastia Tudorów, Wzgórza mają oczy II, Filary Ziemi, Chase, Immortals; Bogowie i herosi, Rodzina Borgiów, Gotham, Wikingowie, Olimp w ogniu, Londyn w ogniu etc.

Tutaj Morris był pod obserwacją producentów i nie mógł za bardzo szastać swoimi pomysłami. Chcieli muzyki nowoczesnej, tak więc Morris użył syntetyzatorów, pomijając bardziej orkiestralne instrumenty. Miało to uwidocznić fakt, że Danny Rand słucha muzyki z lat 90. na swoim starym iPodzie. Morris chciał jednakże wprowadzić elementy kultury azjatyckiej, reprezentującej niejako bohatera, jakim jest Iron Fist. Niestety producenci okazali dezaprobatę, bo uznali taki myk za zbyt tradycyjne podejście. 

Uważam, że to był błąd. To właśnie kultura azjatycka, K'un Lun i mnisi stanowią o osobie Iron Fista. To stamtąd pochodzi Żelazna Pięść i muzyka powinna w szczególności ukazywać inność bohatera we współczesnym świecie. Niestety pan Morris nie mógł się wykazać, będąc pod baczną kontrolą producentów. Niemniej muzyka sama w sobie nie jest zła, tylko bardziej mi przypomina soundtrack do Tronu; Dziedzictwo...



5.) Tyler Bates (The Punisher sezon I.)


Tego pana musicie znać, gdyż opowiadałam o nim TUTAJ 

Jego muzyczna interpretacja Punisherza została świetnie pokazana w czołówce. Swoiste połączenie country i rocka to piękne ukazanie tej brutalnej strony Franka z jego wrażliwością i miłością. Kawał dobrej roboty, panie Bates!



Co do kolejnych produkcji Marvel/Netflix. Do pracy nad Runaways, który niejako będzie się łączyć z poprzednimi serialami, przydzielony jest Siddhartha Khosla.

Ponadto za Cloak&Dagger odpowiedzialny ma być Mark Isham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz