środa, 24 czerwca 2015

Ku czci geniusza...

Przez moje serce przeszła gorycz, żal i smutek, gdy dowiedziałam się o śmierci jednego z wybitniejszych, bardziej znanych i cenionych kompozytorów muzyki filmowej, jakim był i dla mnie wciąż jest - James Horner.



 Słowem wstępu o jego osobie;

''...Muzykę do filmów zaczął pisać pod koniec lat 70. Początkowo były to kompozycje ilustrujące obrazy zrealizowane przez studentów Amerykańskiego Instytutu Filmowego z czasem jednak Horner spróbował swoich sił tworząc ścieżkę dźwiękową do większych produkcji. Pierwszy znaczący sukces odniósł w roku 1982. Skomponował wtedy muzykę do obrazu "Star Trek: Gniew Khana". Artysta zwrócił na siebie uwagę producentów i w bardzo krótkim czasie stał się jednym z najlepszych Hollywoodzkich kompozytorów. W 1987 r. Horner otrzymał swoje pierwsze nominacje do Oscara za muzykę do obrazu "Obcy: Decydujące starcie" i piosenkę do filmu "An American Tail". James Horner współpracował z najlepszymi muzykami na świecie w tym ze słynną London Symphony Orchestra i równie znanymi reżyserami: George Lucas, Steven Spielberg, James Cameron, Oliver Stone, czy Mel Gibson...'' - Filmweb.



Mało osób zwraca uwagę na kompozytorów muzyki. W przemyśle filmowym z reguły najważniejszy jest reżyser, aktorzy no i ewentualnie scenarzysta i producent. Muzyków tak bardzo nie bierzemy pod uwagę, bo nie widać ich w telewizji, nie czyta się o nich w gazetach, nie mówi się o nich zbyt głośno. Są, ale ich nie ma. Poza tym, po co się zastanawiać, kto skomponował muzykę do filmu? To nie ma znaczenia. Nieważnie kto, grunt, że jest słyszalna!

Ja osobiście uważam, że taka wiedza nie tyle jest przydatna, ale po prostu warta poznania. Dlaczego? Dlatego, że film bez muzyki NIE ISTNIEJE! Od niepamiętnych czasów, gdy powstawały pierwsze filmy zawsze gdzieś w tle za kurtyną grała orkiestra. Muzyka ogólnie pojmowana ma na celu umilić nam czas, sprawić, że poczujemy się zrelaksowani, odprężeni, oczyszczeni ze złych emocji itd. Muzyka w filmie ma jakby wyższy cel. Nie tylko, żeby oddać klimat miejsca, nadać tempo zdarzeniom i wprawić nas z zachwyt/zadumę/rozpacz/zadowolenie. Ma sprawić, że poczujemy to, co czuje bohater/owie. Pomóc nam w zrozumieniu postępowania bohatera. Muzyka w filmie ma pokazać to co on czuje w danym momencie. Odzwierciedla jego emocje. Dzięki temu poznajemy go bliżej nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Muzyka może istnieć bez filmu. Ale film bez muzyki...nigdy!

Do czego zmierzam? Odpowiedź jest prosta. Chcę pokazać wam jak ważny jest kompozytor muzyki filmowej w filmie! On kreuje to wszystko. To dzięki niemu doświadczamy tego, co doświadcza bohater, dzięki niemu możemy się wczuć w daną sytuację, oddać się w wir zdarzeń, cofnąć się w czasie, a nawet przejść do innego świata, poczuć coś, czego na co dzień nie doznajemy! I to jest magia...
Bo przecież...na co dzień nie latamy na smokach, nie pływamy w oceanie, nie polujemy na czarownice i nie gadamy z elfami...
To nie tylko zasługa reżysera czy aktora. Ale też kompozytora.


Taki wybitnym, wspaniałym i wartym zapamiętania kompozytorem muzyki filmowej jest właśnie James Horner. Jest jednym z moich ulubionych i nieprędko się to zmieni. Skąd możesz go znać? Podam najbardziej znane filmy, w których mogłaś/eś usłyszeć jego muzykę;
 48 godzin
 Obcy - decydujące starcie
 Człowiek bez twarzy
 Wichry namiętności
 Jumanji
 Apollo 13
 Braveheart. Waleczne serce
 Balto
 Okup
 Titanic ( Oscar!, Złoty Glob, Złota Satelita )
 Maska Zorro
 Gniew oceanu
 Grinch. Świąt nie będzie ( Saturn
 Wróg u bram
 Piękny umysł
 Dom z piasku i mgły
 Troja
 Legenda Zorro
 Podróż do Nowej Ziemi
 Apocalypto
 Chłopiec w pasiastej piżamie
 Avatar ( Saturn )
 Karate Kid
 Niesamowity Spider-man.

Nawet nie oglądając tych filmów to przynajmniej tytuły są w większości znane.

Najbardziej cenię go przede wszystkim za ''Avatara''. Fenomenalnie oddał klimat tamtejszej kultury, tamtego lasu, podkreślił miłość między dwoma odmiennymi rasami, wprowadził w naprawdę magiczny świat...Poza tym, wspaniale podkreśla dźwięki natury. W tym przypadku wiadomo, że słyszymy, widzimy, czujemy las...


Innym przykładem jest ''Karate Kid''.


Nie mogę nie wspomnieć o ''Niesamowitym Spider-manie'' jako, że jestem ogromną fanką tegoż herosa i nie wybaczyłabym sobie , gdybym o muzyce do tego filmu zapomniała;].


Najważniejszym jednak filmem, dzięki któremu James zdobył Oscara jest ''Titanic''. I słusznie! Muzyka jest po prostu fenomenalna. Doskonała w każdym calu. Dobitnie oddaje klimat miłości i katastrofy. Czujemy smutek, gorycz, żal, przerażenie, ale również radość, nadzieję! Te kobzy, ten chór, ta melodia...nie sposób tego nie poznać! Wszystko to składa się w najwspanialszą kombinację!
Za utwór ''My Heart Will Go On'' Celine Dion odebrała laury. Ale trzeba też podkreślić, że to James Horner jest współproducentem.




A jak zmarł James? W wypadku samolotowym. Sam był pilotem. Zmarł w wieku 61 lat.

Z wielkim bólem i żalem żegnam się z Jamesem Hornerem. Był naprawdę wybitnym, prze- uzdolnionym człowiekiem. Tworzył niesamowitą muzykę, pełną emocji i charakterystycznego brzmienia. Nie wiem, czy kto inny mógłby w ten sposób przekazać to co on przekazywał swoją muzyką.

Teraz mogę jedynie wspominać jego kunszt i napawać się cudowną muzyką!

Dziękuję za otwarcie mi nowej muzycznej ścieżki. Za to, że pomogłeś mi ją odkryć i w nią wejść:).

1 komentarz:

  1. Nie mam nic więcej do dodania. Trzeci akapit jaki skonstruowałaś jest doskonałym wyjaśnieniem ;)
    I mimo że nie ogladam filmów, sporo tytułów faktycznie jest mi znanych chociażby ze słyszenia.
    To właśnie smutne, że w taki sposób zginął. Zresztą, jakakolwiek by śmierć nie była jest dla wielu ludzi tragiczną, dla najbliższych na pewno, ale również dla oddanych słuchaczy czy nawet tych współpracowników na planie filmu!

    OdpowiedzUsuń