niedziela, 14 maja 2017

Dream a little dream...



I. 
   Sen wyjęty jak z postapokaliptycznego horroru . Jestem Blade'm - pół-człowiekiem, pół-wampirem, polującym i zabijającym paskudnych krwiopijców. Mam skórzaną kurtkę, srebrny miecz i charakterystyczną fryzurę Daywalkera. Inaczej; Badass Wesley Snipes. Tyle, że te wampiry, które tak z pasją chlastam na kawałki, wyglądają jak karykatury zwierząt i ludzi. Są niekształtne, paskudne, oczy błyszczą się im na czerwono. Widzę jak zmutowane psy wyjadają sobie języki. Wszystko jest czarno-białe, tylko te żądne krwi i cierpienia oczy...




II.
   Znajduję się w bardzo przytulnym mieszkanku. Najwidoczniej czegoś szukam i rozglądam się po wszystkich pokojach. Rozpoznaję to miejsce, ale nie mogę sobie nic więcej przypomnieć. Nagle wychodzę. Wiem, że nie jestem sama. Idę do mieszkania na przeciwko. A raczej idziemy. W pokoju przed komputerem siedzi starowinka, którą też skądś kojarzę. Mam się zająć jej pieskami (albo czymkolwiek, jednak to chyba były psy) i nagle widzę czuprynę chłopaka, w którym się kocham od dłuższego czasu. Oczywiście moje próby zwrócenia na siebie jego uwagi spełzają na niczym...



III.
   Jestem gdzieś nad jeziorem. Nie jestem jednak sama. Ze mną jest dwójka znajomych oraz, o dziwo, Benedict Cumberbatch. Ma na sobie białą koszulę i burzę loków na głowie. Moje dwie towarzyszki oczywiście piszczą i ekscytują się wniebogłosy. Ja też się cieszę z jego obecności, ale jakoś tak swoje emocje trzymam na wodzy. Okazuje się, że zrobiłam coś, czego pan Cumberbatch się nie spodziewał, że mogę zrobić. Wyświadczyłam mu jakąś przysługę albo po prostu w jakiś nieodgadniony sposób sprawiłam mu radość, bo nagle przytulił mnie mocno. Czuję się dziwnie, po prostu mnie zamurowało. Mój policzek jest gdzieś na wysokości Jego klatki piersiowej i czuję przyjemny dotyk jego jedwabnej koszuli. Jego ręka na plecach objejmuje mnie całą. Z góry widzę jak się uśmiecha i nawet najmniejszy gest jego głową sprawia, że loczki na głowie mu się trzęsą. Zastygam w miejscu. Szok po prostu. Totalna pustka w głowie. W powietrzu wyczuwam zazdrość moich koleżanek...


IV.
   Jest to historia opowiedziana z perspektywy widza i naocznego obserwatora. Są dwie blond dziewczyny. Jedna wyższa szczuplejsza i druga niższa nieco pulchniejsza. Ta druga z zamiłowaniem i wręcz uwielbieniem wpatruje się w pewnego przystojnego nastolatka. Potajemnie wręcz podaje Mu malutką karteczkę z pewną propozycją, która - jak się później okaże - jest propozycją pójścia na bal. Koledzy z Jego grupki zaczynają się nabijać z młodej dziewczyny, rechoczą ze śmiechu, wskazują na nią palcami i tarzają się na podłodze. Przystojny młodzieniec za to milczy i ze smutkiem patrzy na oblicze dziewczyny, która jest coraz bliżej załamania. 
   Kadr się przenosi. Znajdujemy się w innym miejscu i w innym czasie. Jest to ogromna sala, która przypomina dosłownie Pokój Życzeń z piątej części Harrego Pottera. Jest noc, blask księżyca prześwituje przez ogromne okna. Cała młodzież tańczy i bawi się wesoło. Jedna tylko dziewczyna stoi wpatrzona w ogromne naścienne lustro. Ma piękne blond włosy związane w koczek i śliczną niebieską sukienkę. Jest bardzo smutna i wydaje jej się, że jest samotna pośród tylu rozbawionych ludzi. Stoi w miejscu i z kamienną twarzą patrzy się w swoje oblicze. 
   Nagle, jakby znikąd, pojawia się przystojny chłopak. Nie jest wcale elegancko ubrany. Ma wytarte czarne spodnie i brudną koszulę w kratę. Wygląda trochę tak jakby skończył pracę w ogrodzie. Podchodzi do pięknej dziewczyny. Ona powoli się odwraca. Jest zdziwiona i wręcz osłupiała. Nic nie mówiąc, chłopak obejmuje dziewczynę jedną ręką, uśmiecha się serdecznie z błyskiem w oku, i oboje zaczynają tańczyć w piękną, gwieździstą noc...



V.
   W tym śnie jestem Vinem Dieselem (!) i znajduję się w jakiejś dzikiej puszczy, dżungli. W pewnym momencie dostrzegam blondwłosą, piękną kobietę, acz można dostrzec w jej spojrzeniu, że nie należy do miłych osób. Wsiadam na swój motocykl i ścigam ją. Wszystko wygląda jak w grze. Żaden pagórek, drzewo czy bagno nie stanowi dla mnie przeszkody, z łatwością docieram do celu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz