piątek, 20 kwietnia 2018

Najlepsi złoczyńcy w Kinowym Uniwersum Marvela!

Witajcie, kochani:)

O wiele prościej jest przyszykować listę ulubionych złoczyńców Kinowego Uniwersum Marvela niż protagonistów. Poważnie. Mam tak wielu ulubieńców-bohaterów, że katorgą i męką byłoby przygotowanie topki i wskazanie kto na jakim miejscu być powinien. Raz jest to Spider-Man, raz jest to Iron Man, raz jest to Black Panther (tak, to właśnie teraz), a jeszcze kiedy indziej Kapitan Ameryka czy Rocket Racoon. Pisałam kiedyś nawet tutaj posta z moją topką dziesiątką ulubionych filmowych herosów Marvela, ale teraz już się z nią totalnie nie zgadzam.

Z villainami sytuacja jest o tyle prostsza, że Marvel ma troszkę kłopoty z kreacją ''tych złych'' (choć trzeba przyznać, że od jakichś 2 lat się poprawili). Często antybohaterowie są płascy, mają kiepskie motywy działań, żałosny plan podboju świata lub jego zniszczenia i nic poza tym. Władza albo zagłada świata to są najczęściej powtarzające się pobudki złoczyńcy. Generalnie to często zdarza się też, że antagonista jest krzywym odbiciem superbohatera, czyli ma zbliżone moce, zdolności lub ekwipunek, np. AbominationWhiplash, Yellowjacket czy Kaecilius. No i generalnie za każdym razem wygrywa heros, no bo jak mogłoby być inaczej? W związku z przewidywalnym i oklepanym scenariuszem złoczyńcy, Marvel nie może się pochwalić nadmierną ilością ikonicznych czy też tkwiących w pamięci świetnie wykreowanych złoli. Co nie oznacza, że wcale takich nie ma. Powiem nawet, że jest ich kilku i pokusiłam się o zrobienie tej mojej top ten.


PS. Nie uwzględniam tutaj serialowych złoczyńców, gdyż nie obejrzałam jeszcze wszystkich telewizyjnych produkcji na czele z Agents of S.H.I.E.L.D. (shame on me). Ponadto jest to moja osobista ocena i macie prawo się z moim wyborem poszczególnych miejsc nie zgadzać. To wolny kraj (dah). Także proszę o wyrozumiałość i bez żadnych hejtów tutaj, bo Vombelka usuwa. Zaczynam!


10). Crossbones


Szczerze? Mogłam tutaj dać kogoś, kto miał większy udział w filmie. Mogłam wybrać Justina Hammera, mogłam wybrać Aldricha Killiana czy nawet Alexandra Pierce'a lub tego plastusiowatego Ronana. Zamiast tego dziesiąte miejsce u mnie przypadło Brockowi Rumlowowi a.k.a. Crossbonsowi, granego przez Franka Grillo. Pierwszy raz agent Rumlow pojawił się w Kapitan Ameryka; Zimowy Żołnierz, a później już w masce w Kapitan Ameryka; Wojna Bohaterów. Z pozoru pracujący dla T.A.R.C.Z.Y. tak naprawdę służy Hydrze i jest zaciętym wrogiem Kapitana Ameryki. 

Jego rola w obu filmach jest raczej mała i drugorzędna. Tak właściwie to żałuję, że miał tak mało do powiedzenia i już raczej się nie pojawi (tak przynajmniej wynika z filmu). Zapowiadało się na bardzo porządnego złoczyńcę. Choć nie ma żadnych nadnaturalnych zdolności, tak coś w sobie ma, co sprawiło, że musiałam go uwzględnić w mojej liście. Być może ukaże się w jakichś flashbackach, byłoby miło. 

09.) Ulysses Klaue


Kolejny villain, któremu zdecydowanie poświęcono za mało czasu i kolejny, który naprawdę wywarł na mnie ogromne wrażenie. Może też po części, że gra go Andy Serkis. Klaue pojawił się w dosłownie jednej, dwóch scenach w Avengers; Czas Ultrona oraz ostatnio w Black Panther. Andy jest niesamowitym aktorem, według mnie trochę niedocenianym, a w roli przemytnika i największego wroga Wakandy spisał się na medal. Pełen charyzmy, poczucia humoru i takiego szaleństwa w oczach naprawdę wzbudza strach i podziw, ale w pewnych momentach również bawi, zwłaszcza w drugim jego występie. Szacun!

08.) Red Skull


No dobra. Czerwona Czaszka (Kapitan Ameryka; Pierwsze Starcie) ma zbliżone zdolności do Kapitana Ameryki, jest jego krzywym odbiciem i chce zniszczyć świat, ale kreacja Hugo Weavinga po prostu rozwaliła mnie na łopatki. Jako stworzyciel najpotężniejszej organizacji terrorystycznej, z którą Kapitan będzie toczył wojnę w kolejnych filmach, okazuje się być naprawdę niebezpiecznym oponentem, gotowym na wszystko. Nie boi się zabijać, a jego fascynacja magią i mitologią sięga szczytu, gdy chwyta się za niebezpieczną broń Odyna. Żywię nadzieję, że się jeszcze pojawi, bo to, że dotknął Tesseractu nie oznacza, że zginął. Równie dobrze mógł się teleportować, bo do tego służy Sześcian. 

07.) Ultron


Ultron (głos Jamesa Spadera), czyli robot-program stworzony przez Tony'ego Starka w filmie Avengers; Wiek Ultrona, który w założeniu miał służyć dobru i strzec Ziemi przed kosmitami. Coś jednak nie wyszło, a Ultron chce zniszczyć nie tylko swojego stwórcę, lecz całą ludzkość. Cóż, oklepany motyw, owszem, ale nie zmienia to faktu, że jest dość potężnym wrogiem do wytępienia. Nie dość, że jego ciało jest zbudowane z vibranium (najtwardszego i najlżejszego metalu na Ziemi), to jeszcze podróżuje przez internet. A jak masz dostęp do wszystkich kodów i danych na całym świecie... no to nie jest dobrze.

Dodatkowo Ultron ma niesamowitą prezencję. Poza potężnym pancerzem i groźnymi oczami, króluje również jego głos, sposób mówienia, postawa. Potrafi być dowcipny i... ludzki. Denerwuje się, boi, ma sporą wiedzę na temat ludzkiej psychiki, można rzec. Bardzo ujęła mnie kreacja Ultrona i kto wie? Może wciąż istnieje? Nie pokazano sceny, gdy Vision faktycznie go unicestwia. Jest szansa, że Ultron powróci!

06.) Zemo


Ten pan jest wyjątkowy. Wystąpił w Kapitan Ameryka; Wojna Bohaterów. Po pierwsze, nie ma żadnych, ale to żadnych supermocy ani zdolności. To zwykły człowiek po dramatycznych przejściach. Po drugie, nie nosi żadnego kostiumu, pancerza ani nic z tych rzeczy, co oznacza, że nie kryje się. Po trzecie, gra go utalentowany Daniel Brühl. Po czwarte, jest niezwykle sprytny, inteligentny, posiada wojskowe doświadczenie, które potrafi wykorzystać w mądry sposób bez używania siły fizycznej. Jest brutalny, nieprzewidywalny, zdeterminowany, by osiągnąć swój cel. A jego celem jest zniszczenie Avengersów. I to nie tak jak próbowali to zrobić jego poprzednicy, czyli w sposób bezpośredni i siłą, lecz tak, by przyjaciele i sojusznicy rzucili się na siebie nawzajem. Plan się niestety powiódł, a konsekwencje jego czynów tak bardzo wpłyną na kolejne filmy. Nic już nie będzie takie samo. Taki, można powiedzieć, marny człowiek, porównując z bogami, robotami, ulepszonymi ludźmi czy kosmitami, a jednak dokonał czegoś, czego jego poprzednicy nie byli w stanie. 

05.) Ego The Living Planet




Prawdę mówiąc, wahałam się kogo postawić na tym miejscu. Albo Ego, albo Vulture, ale jednak Ego wylądował tutaj. Ego (Strażnicy Galaktyki vol. 2), grany przez legendarnego Kurta Russella, jest żyjącą planetą, najstarszą formą życia w galaktyce. Poczuł się samotny, tak więc upatrzył sobie matkę Quilla jako swoją życiową partnerkę i spłodził syna, po czym ją opuścił. Brzmi brutalnie? Będzie jeszcze brutalniej. Miał mnóstwo kochanek, z którymi chciał mieć potomstwo, które z kolei miałoby jego kod genetyczny i byłoby zdolne do tworzenia planet na jego podobieństwo. Tym dzieciom, które nie posiadły zdolności Ego, on sam zabijał, a w głowę matki Quilla umieścił guza, by pozbyć się problemu. Quill, jak się okazuje, nie zginął, bo okazał się być tym silnym genetycznym ewenementem. Sprytne, co nie?

Na początku naprawdę uwierzyłam, że Ego jest tym dobrym tatuśkiem, który chce odpłacić swoje winy i nadrobić zaległości ze swoim synem, spędzić z nim czas i nauczyć go, kim tak naprawdę jest. W momencie kiedy wypowiedział to zdanie, co się znajduje wyżej, szczena mi opadła. Kreacja Ego jest naprawdę jedną z najlepszych, a Kurt spisał się w swojej roli znakomicie. Stanowił ogromne wyzwanie dla Strażników Galaktyki, a jego pozorna troska i miłość to była jedna wielka fikcja. Genialny złoczyńca, którego chciałabym jeszcze zobaczyć, choć zapewne nie ma szans...

04.) Vulture




Niech Was nie zmyli straszna maska. Pod kaskiem znajduje się Michael Keaton! Adrian Toomes a.k.a. Vulture nie chce zniszczyć świata ani zdobyć władzy. Jest złodziejem i kradnie szczątki pozaziemskiej broni po bitwach Avengersów. Aby osiągnąć swój cel nie waha się zabić. Wszystko po to, by chronić swoją córkę i żonę. Nie robi tych wszystkich okrutnych rzeczy z chorej satysfakcji czy ambicji. Chce po prostu zarobić pieniądze dla swojej rodziny, która jest dla niego całym światem. 

Bogaci mają wszystko co tylko dusza sobie zapragnie. Nie wszystkim jednak dane jest życie w luksusach. On sam musi kraść i sprzedawać broń na lewo. Gdyby nie świat, który go stworzył, Vulture by nie istniał. Vulture to naprawdę świetnie wykreowany złoczyńca. Czuję, że to nie koniec jego historii. 

03.) Hela




Niestety Hela to jedyna kobieta na tej liście. O mamuniu, Cate Blanchett w roli Heli (Thor; Ragnarok) to jest istne spełnienie marzeń. Co prawda nie przepadam za tą aktorką, ale w roli Bogini Śmierci sprawdziła się fenomenalnie. Jest straszna, okrutna, bezwzględna i potężna. Sama jedna pokonała całe asgardzkie wojsko, a wielki braciszek Thor nie jest w stanie jej pokonać. Jej mowa, gesty, sposób bycia, ruszania się i ogólna prezencja to jest po prostu aktorski majstersztyk.

Motywy Heli nie są jakieś odkrywcze. Chce zdobyć moc z Asgardu i zlikwidować każdego kto stanie na jej drodze, ale jej wdzięk i groza sprawiają, że włos jeży się na głowie i ze strachu, i z podziwu. Mam nadzieję, że to nie koniec zabójczej Heli, bo oglądanie jej w kinie było istną rozkoszą. No i ten jej wygląd, wow!

02.) Killmonger



Michael B. Jordan był kiedyś Human Torchem. Teraz stał się Erikiem Killmongerem (Black Panther). To jedna z najlepszych kreacji złoczyńcy jaką kiedykolwiek widziałam. Ma swój plan, dąży do celu po trupach, wie czego chce i jak chce to zdobyć. Z pozoru kolejny maniak i nieustraszony zabójca jest niejako związany z Wakandą oraz samym Black Pantherem. Jego historia jest tragiczna, smutna, przeszywająca i dająca naszemu protagoniście sporo do myślenia. Killmonger przeżył w życiu piekło, które jest poniekąd winą wcześniejszych pokoleń Wakandy i owocem źle podjętych decyzji. Ponadto sam fakt, że pokonał Czarną Panterę w uczciwym pojedynku mówi samo przez się. 

Szczerze mówiąc, nigdy nie wzruszyłam się tak mocno jak w końcowej scenie przy zachodzie słońca. Historia Killmongera mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Żal mi tego pana i tak bardzo chciałabym jeszcze móc go kiedyś ponownie zobaczyć! Brawo za wspaniałą kreację dla Michaela. Kłaniam się!

01.) Loki


You didn't see that coming, did ya? Chyba nie byłabym sobą, gdybym nie dała Lokiego na pierwszym miejscu. Tom Hiddleston po prostu zmiażdżył tę rolę. Jako bóg psot i oszustw spisał się genialnie i nie widziałabym nikogo kto mógłby przedstawić tą niezwykłą trójwymiarowość inaczej niż pan Hiddleston. Loki pojawił się w każdym filmie o przygodach Thora oraz w Avengersach

Serio, Loki zalicza się już do kultowych i ikonicznych postaci. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jego fandom jest większy od fandomu Thora. Syn Laufey'a, lodowego olbrzyma, zazdrosny o brata i zrozpaczony tym, że przez całe życie go okłamywano, postanowił obrać ścieżkę zła. To on przerwał koronację braciszka, to on sprowadził wrogie armie do skarbca, to on okłamał Thora. Potrafi bez trudu odczytywać ludzkie umysły i obracać przyjaciół przeciwko sobie. W końcu to on rozpoczął bitwę w Nowym Yorku i doprowadził do wydarzeń, które na zawsze odmieniły losy Asgardu i Ziemii. Kiedy mu pasuje, pomaga bratu. Kiedy nie, robi to co chce. Nigdy nie wiesz, w którym momencie zdradzi, jakie kroki podejmie. Ponadto, oprócz bycia genialnym manipulantem i strategiem, umie świetnie walczyć, posługiwać się nożami i magią, z której słynie. Jego słowa wrzynają się w mózg, że człowiekowi przyjdzie zgłupieć. 

Loki również jest postacią tragiczną, choć nie chce po sobie pokazywać, że cierpi, że ma coś takiego, co się nazywa powszechnie uczuciami. Ma w sobie pokłady dobra, które skrzętnie zataja sam przed sobą i nie chce ich ujawnić. Im szczelniej ukrywa te pokłady, tym bardziej niebezpieczny się staje. Ciekawi mnie jaką rolę odegra w tegorocznym Avengers; Infinity War


Chciałabym jeszcze wspomnieć o trzech postaciach, których nie uwzględniłam w mojej liście. Dlaczego? Już wyjaśniam.

-Thanos 


Uważam, że to jeszcze nie czas, by uwzględniać go w mojej liście. Owszem, pojawił się kilka razy m.in. w Strażnikach Galaktyki, ale to były krótkie wstawki, scenki, w których się tajemniczo uśmiecha lub siedzi na krześle... Wiadomo, że będzie głównym antagonistą w kolejnych dwóch produkcjach o Avengersach i myślę, że wtedy Thanos (Josh Brolin) wykaże się swoją potęgą i szaleństwem. Dotychczas nie wywarł na mnie szczególnego wrażenia i z niecierpliwością czekam na jego epickie wejście!

-Nebula


Z tą panią (graną przez Karen Gillian) też mam pewien problem. W pierwszej części Strażników Galaktyki służy Ronanowi, jest brutalna, bezwzględna i po prostu be. Chce zabić siostrę i w ogóle jest zła do kości. Czy aby na pewno? W drugiej części poznajemy bliżej jej historię i to jak postrzega swojego okrutnego ojczyma i siostrę Gamorę, z którą tak bardzo chciała się zaprzyjaźnić. Niestety żadnej z nich nie było dane pokochać się wzajemnie... Jaka będzie jej rola w Avengers? Czy przejdzie na dobrą stronę? Czy z Gamorą uda jej się pogodzić? Jaką podejmie decyzję? Czas pokaże.

-The Winter Soldier


Z tym panem mam jeszcze większy problem. Grany przez Sebastiana Stana, Zimowy Żołnierz również zdobył niesamowitą popularność. Przyjaciel Kapitana Ameryki, Bucky Barnes, w latach 40. uległ wypadkowi podczas jednej z misji. Po ponad siedemdziesięciu latach okazuje się, że przeżył i stał się najemnikiem, profesjonalnym zabójcą i ekspertem w dziedzinach walk i szeroko pojętej śmierci. Kwestia jest taka, że Hydra prała mu mózg i Bucky nie jest do końca świadom swoich czynów. Był marionetką w rękach wroga, narzędziem do czynienia zła. Tak się też niefortunnie składa, że to Zimowy Żołnierz odpowiedzialny jest za śmierć rodziców Tony'ego Starka. Bucky Barnes to naprawdę tragiczna postać i mam nadzieję, że będzie miał szanse odkupić swoje czyny. To wciąż jest dobry człowiek, dlatego nie mogę, no NIE MOGĘ zaliczyć go do złoczyńców!


Tak więc prezentuje się moja dziesiątka ulubionych Marvelowych złoczyńców. Co o tym sądzicie? Który/a z nich jest Waszym ulubionym antagonistą? Kto powinien być na pierwszym miejscu? A kogo może wy byście tutaj dodali, biorąc pod uwagę cały dorobek MCU? 

4 komentarze:

  1. Loki jest numerem 1, zdecydowanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny artykuł, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lokiiii! <3333 nie oglądałam w sumie kapitana Ameryki więc nie kojarzę Zemo, ale podziwiam, że to złoczyńca który nie ma żadnych supermocy :o
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. 13 i 14 , ci bohaterzy muszą sprawić aby każdy miał w życiu co tylko będzie trzeba, i bez żadnych wojen, automatyczne usuwanie zła

    OdpowiedzUsuń