czwartek, 4 lutego 2016

Cloudmaker...


I.
   Jest zima. Bardzo sroga zima. Wszędzie pełno śniegu. Drogi i ulice wokół mojego domu są totalnie zasypane. Jedynie ślady opon na ulicach i odgarnięte chodniki świadczą o tym, że ludzie tutaj też mieszkają...niebo jest biało-szarawe. Po prostu typowa zima. Nie widzę siebie dokładnie. Wiem, że mam czerwoną kurtkę, dość elegancką, czerwony beret i jasnobrązowe włosy falujące nieco na wietrze. Nie wiem co tutaj robię konkretnie, ale nagle pojawia się jakiś mężczyzna. Nie pamiętam jego twarzy. Wiem, że ma dżinsowe spodnie, puchową kurtkę i nieogarnięte włosy. Przyjechał właśnie na jakimś tracku (!). 
   Z początku jestem oszołomiona jego przybyciem i wielkością pojazdu w jakim się ów mężczyzna znajduje. Jestem pod wrażeniem. Proszę go, żeby zrobił rundkę wokół mojego domu. Uczynił to. Słyszę warkot gdzieś w tle, ale jakoś nie rusza mnie to. Nie czuję nic niezwykłego. 
   Nagle kadr totalnie się zmienia. Jest ta sama ulica, tylko parę metrów dalej. Świeci słońce. Widzę trawę, drzewa, zachodzące słońce przyświeca mi w twarz. Pojawia się dziecko. Najpierw widzę tylko jakiś cień. Ten cień śmieje się i gestem ręki każe iść za sobą. Idę.
   Dostrzegam, że to jest dziewczynka. Malutka, czarnoskóra dziewczynka z dwoma kucykami. Wbiegamy do jakiegoś obskurnego domu. (Już kiedyś śnił mi się ten dom...i na dziewczynka...).Na takim małym dziedzińcu bez dachu nic właściwie nie ma. Stare kolumny, kawałki drewna na ziemi, zielone ściany z odchodzącą tapetą. Idę dalej. Kolejne pomieszczenia niewiele się różnią. Też są puste, obskurne, smętne, ze ścian złazi zielona tapeta, a podłoga wydaje się być ciemniejsza. Gdy się odwracam widzę tańczących czarnoskórych ubranych w jakieś szkolne mundurki. Dostrzegam, że jedno z tych pomieszczeń to taka jakby szkoła! Są dzieci, prowizoryczne stoliki, tablica...
   Mój sen we śnie się tutaj urywa... 

II.
   Po raz pierwszy śni mi się Vision. Nie wiem gdzie jestem, jak wyglądam, co się dzieje. Wiem, tylko, że znajdujemy się na otwartej przestrzeni, niebo jest szarawe i lekko zachmurzone. Rozmawiam z nim. A raczej on mówi do mnie. Nawet nie pamiętam co konkretnie. Wiem, że po angielsku, a jego głos dosłownie...pieści uszy!^^ 


III.
   Jak na złość ( chociaż nie do końca ) pojawia się także pan Stark! Nieco później, kompletnie w innej rzeczywistości...i ponownie nie wiem do końca gdzie jestem. Na początku wydaje mi się, że jesteśmy w jakimś ekskluzywnym pokoju, eleganckim, przestronnym, urządzonym w starym stylu, jednakowoż ze smakiem i ładem. Potem jakby mam wrażenie, że zmienia się nagle miejsce. Tak jak to poprzednie, gdzie spotkałam Vision'a. Niemniej, pan Stark obejmuje mnie ramieniem, przytula, uśmiecha się serdecznie:). Ten bezcenny uśmiech nawet we śnie mnie powalił na łopatki<3. 


   Jedyna dziwna rzecz, jaką właściwie zaobserwowałam to fakt, że...był ubrany dosyć nietypowo jak na geniusza, bilionera, playboya i filantropa...miał po prostu biały, wymięty t-shirt i koszulę polarową w kratę, prawie w całości zasłaniającą dłonie. Jego tułów wyglądał na tułów chłopaka, nastolatka, a nie na umięśnionego superbohatera...to wyglądało...nieco zabawnie, ale jednak bardziej strasznie...o,0
   Czasami niektórych snów lepiej nie poddawać większej analizie...bo sama analiza nie miałaby sensu zważywszy na fakt, że sny z reguły sensu nie mają;].

3 komentarze:

  1. Urzekają mnie te Twoje opisy snów... Naprawdę. To taki promyczek do poczytania ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh, ty to chyba marzysz o takim bohaterze, który pojawiłby się w Twoim życiu, co?:)
    Ja jednak miewam takie bardziej realne sny, może dlatego, że moje przemyśliwania nadto nie odbiegają od codziennych sprawunków i trosk ;(

    OdpowiedzUsuń