czwartek, 25 lutego 2016

Nasz kochany Najemnik z Niewyparzoną Gębą...!

Witajcie, kochani!:)

Dzisiaj przyszedł czas na recenzję filmu, który w 2016 roku zdobył niesamowitą furorę i aprobatę nie tylko fanów Marvela, lecz także widzów jako takich. Przed państwem...Deadpool!


Reżyseria ; Tim Miller
Scenariusz ; Rhett Reese, Paul Wernick
Premiera ; 12.02.2016 ( Polska ) 
Produkcja ; Kanada, USA
W rolach głównych ; Ryan Reynolds, Morena Baccarin, Ed Skrein, T.J. Miller
W pozostałych rolach ; Gina Carano, Brianna Hildebrand, Stefan Kapicic
Nagroda ; Złoty Popcorn ; Najlepsza rola komediowa Ryan Reynolds
                 Złoty Popcorn ; Najlepsza scena walki Ed Skrein, Ryan Reynolds Deadpool vs. Ajax



Film opowiada o dawnym komandosie, później najemniku Wadzie Wilsonie (Ryan Reynolds), który decyduje się na ryzykowną ''operację'', która ma sprawić, że jego rak, postępujący coraz bardziej, ma zniknąć. Oczywiście nie obywa się bez komplikacji...

Ale od początku. Film od razu rozpoczyna się akcją, z pełną pompą! (to właśnie uwielbiam w filmach Marvela. Nie ma czasu na nudę, na jakąś niepotrzebną rozgrzewkę, powolne łączenie poszczególnych scen. Od razu się coś dzieje! Po co wlec się z nudnym początkiem jak można od razu wbić widza w fotel?). W dodatku wydarzenia, zwłaszcza na początku przybierają taką jakby formę retrospekcji, (tzw. flashback), bo poznajemy Deadpoola, który już wymierza sprawiedliwość. W trakcie walk opowiada nam fragmenty z ''poprzedniego'' życia zanim wdział lateksowy kostium. Na szczęście nie da się w tym pogubić, więc...nawet laik, nieobeznany za bardzo w sprawy komiksowe, spokojnie przebrnie przez cały film :).

Powiem tak. Oprócz wartkiej akcji, która praktycznie nie zwalnia ani na moment, ''Deadpool'' to nie tylko film akcji, sensacyjny, ale także momentami komediowy (bardzo wysublimowany!), a nawet iście horror czy... film romantyczny! O akcji nie ma co dyskutować. Strzelaniny, pościgi samochodów, walki wręcz bronią białą i nie tylko, krew lejąca się strugami, latające kończyny, dźwięki zgrzytających kości i lejącej się krwi na bruku. Tu nie ma wątpliwości. Jeśli chodzi o komedię to Ryan Reynolds nie ma sobie równych. Idealnie oddał charakter, postać, poczucie humoru i specyficzną osobowość Deadpoola! Nie obyło się bez soczystych przekleństw, które właściwie występowały w każdym zdaniu, podtekstów seksualnych, obrzydliwych i nie zawsze smacznych dowcipów. No i bardzo dobrze! Już na napisach początkowych można się było nieźle uśmiać. Okazało się, że starania Reynoldsa, by zagrać Deadpoola, licząc się z klapą w ''Wolverine; Origins'', były owocne i naprawdę się opłaciły. Jedno z najlepszych wcieleń superbohaterskich. Jestem pełna podziwu wyczucia, gry aktorskiej i zaangażowania w postać! Jedno z naprawdę lepszych przeobrażeń nie tyle samego Ryana. Sam bohater odrysoway kropka w kropkę tak jak to jest w komiksach. Brawo!

Film jak z horroru... tu może trochę przesadzam, ale sceny, w których Wade jest poddawany torturom, paskudnym, bolesnym, wykańczającym zabiegom, naprawdę przyprawiają o ciarki na plecach. No i w filmie występują także elementy romansu... tak naprawdę Wade poddaje się operacji dla swojej ukochanej Vanessy (Morena Baccarin). Spodobały mi się wówczas słowa jakie wypowiedział w momencie, gdy zdecydował się na ucieczkę z domu. Nie umiem ich dokładnie zacytować, ale sens był taki, że rak nie uderza Ciebie tak mocno jak innych, których kochasz i którzy kochają Ciebie. To było mocne stwierdzenia. Jedno z piękniejszych i bardziej wymownych tekstów w filmie. Inną bardziej dotykającą (przynajmniej mnie) sceną była wtedy, gdy on bez maski, pod bluzą z kapturem w deszczu, stara się zagadnąć do Vanessy, a przechodnie patrzą na jego poplamioną, krzywą i naprawdę nieładną buźkę.

Ogólnie poza rolą Deadpoola podobała mi się krótka wstawka z Colossusem (Stefan Kapicic) oraz Negasonic Teenage Warhead (Brianna Hildebrand). Dosłownie namiastka X-menów, do których Colossus usilnie zachęca by nasz Najemnik się przyłączył. Nie mniej ważną rolę mają czarne charaktery - Ajax (Ed Skrein) oraz Angel (Gina Carano). Trochę mało mi było tej ostatniej, bo lubię oglądać filmy, w których występują babki z charakterkiem. Generalnie to troszkę za mało czasu poświęcono właśnie złoczyńcy, stąd też nie mogę się za bardzo wypowiedzieć, a lubię mieć trochę większy wgląd w ciemną stronę mocy. Ciekawie też prezentowała się postać Weasela (T.J. Miller) i króciutka dosłownie rola starszej ślepej staruszki, kumpelki Deadpoola.

Koniec filmu trochę mnie zaskoczył. Tak jak być powinno, bo Deadpool taki właśnie jest. Nieprzewidywalny i zaskakujący!

Poza tym, jak na film o małym budżecie nałożonym na produkcję, efekty specjalne były naprawdę dobre. Muzyka poza piosenkami wywodzącymi się z przeróżnych gatunków muzycznych, począwszy od hip-hopu na romantycznych balladach z ubiegłego wieku kończąc, warto wspomnieć także o niesamowitej pracy Junkie XL, który swoją muzyką w tle stworzył niesamowity klimat. Naprawdę rewelacyjna robota.

Jestem bardzo zadowolona z seansu. Z widowni także. Miło widzieć i słyszeć, że ludzie reagują podobnie jak ty i siedzą, czekają cierpliwie na scenę po napisach:). Teraz tylko (!) trzeba czekać, aż pojawi się Cable.

Podsumowując, film oceniam bardzo pozytywnie! 9/10 




1 komentarz:

  1. Twoje emocje, nasycone pełne pozytywnej treści oraz zaskoczeń ze strony technicznej - świetnie oddaje ten obrazek głównego bohatera. Może jak w niedługim czasie pojawi się film w sieci, pokuszę się o jego obejrzenie, tym bardziej, że spotykam się z samymi pozytywnymi opiniami ;)

    Mam też nadzieję, że przemyślałaś sobie nieco te słowa, które poruszyły cię. Uwierz, nie jesteś paskudna, trochę wiary ;) A skóra o niebo lepiej z Tobą współpracuje jeśli można tak to powiedzieć, przypomnij sobie, co działo się w czasach gimnazjalnych. Naprawdę, doceniaj te lepsze momenty samopoczucia ;)

    Wiadomo, że człowiek lepiej się czuje wśród swoich ;) Ciekawe, na jakie ja reakcje bym sobie pozwoliła, czy bym rozumiała te szyfry bohaterów ;)

    OdpowiedzUsuń