niedziela, 7 lutego 2016

Niebo istnieje...naprawdę?

Witajcie, kochani!:)

Tak na odmianę przyszedł czas na recenzję filmową, a mianowicie ''Niebo istnieje...naprawdę'':)


Reżyseria ; Randall Wallace
Scenariusz ; Chris Parker, Randall Wallace
Premiera ; 16.04.2014 (Polska)
Produkcja ; USA
W rolach głównych ; Greg Kinnear, Kelly Reilly, Thomas Haden Church, Connor Corum, Margo Martindale
W pozostałych rolach ; Lane Styles, Jacob Vargas, Danso Gordon


Historia dość niezwykła, oparta na faktach.
Film opowiada o z pozoru normalnej rodzinie. Mąż Todd Burpo (Greg Kinnear), lubiany przez wszystkich pastor w pobliskiej parafii i żona Sonja (Kelly Reilly), prowadząca zajęcia ze śpiewu, mają dwójkę cudownych dzieci - Cassie (Lane Styles) i Coltona (Connor Corum). Ich życie wydaje się być po prostu istnym rajem! Mają wspaniały dom, oboje są spełnieni zawodowo, otoczeni są gronem wspaniałych przyjaciół...niczego nie mogło im zabraknąć...aż nagle bańka szczęścia pęka...

Colton zaczyna chorować. Z początku wydaje się to być zwykłe zapalenie. Jednakże niebawem trafia on do szpitala na operację. Sytuacja staje się napięta...rodzice zszokowani i zdenerwowani boją się o swoje dziecko. Sam Todd zaczyna mieć pretensje do Boga o to, że zabiera mu syna...operacja jednak przebiega pomyślnie. Colton jest cały i zdrowy! Mogłoby wydawać się, że wszystko powoli wraca do normy...

Niebawem jednak zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Nie tyle, że Sonja i Todd popadają w coraz większe długi, ale to, że ich syn zaczyna opowiadać niestworzone historie! Mówi im, że był w Niebie! Opowiada im, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, opisując co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Później o aniołach, jak mu śpiewały, o dziadku, którego spotkał, chociaż nie znał i nie widział go za życia, o siostrze, która umarła będąc jeszcze w brzuszku mamy...nawet opowiada o samym Jezusie!

Rodzice początkowo sceptycznie podchodzą do opowiadań Coltona. Todda jednak coraz bardziej intrygują opowieści chłopca i zaczyna powoli analizować i łączyć fakty. Targają nim coraz większe wątpliwości, obawy. Z jednej strony wierzy swojemu synowi. Przecież Colton zawsze był szczery i nigdy nie kłamał. Z drugiej...cała ta bajeczka o Niebie wydaje się być totalną abstrakcją. No ale skąd Colton wie o dziadku i nienarodzonym dziecku...?

Znajomi coraz bardziej oddalają się od rodziny Burpo. Twierdzą, że potrzeba trochę czasu, by stare rany się zagoiły...Mimo wszystko rodzicie uwierzyli w opowiadanie swojego synka. Mało tego, Toddowi udaje się przekonać wiernych, że Niebo istnieje naprawdę! 

Bo Niebo istnieje naprawdę. Tak jak w świecie istnieje zło, nienawiść, grzech i kłamstwo, tak istnieje jeszcze dobro, miłość, czystość i prawda! To jest właśnie przedsmak tego, co nas czeka po śmierci. To jak i gdzie żyjemy, pośród innych ludzi jest swoistym Niebem na Ziemi. Wśród najbliższych, w gronie rodzinnym, spełniając swoje marzenia, czerpiąc radość z życia...Nie zawsze los odpłaca nam się tym samym. Czasami kładzie nam ciągle kłody pod nogi. Tracimy pracę, dom, dziewczynę/chłopaka, zdrowie...czasami umiera najukochańsza osoba, bez której życie już nie jest tym samym. A wtedy to już najprostsza droga, by wiara w Niebo i wspaniałego Jezusa zachwiała się i tak już przez resztę życia kolebała...

Sam film troszeczkę mi się dłużył. W paru fragmentach nudził i tak przeskakiwał scenę w scenę, przerywany pięknymi widokami i krajobrazami...nieco mnie to denerwowało. Trochę tego było za dużo. Co więcej, we fragmentach filmu, kiedy Colton opisuje swoje wizje te anioły i ta''brama'' do niebios wydawały mi się trochę zbyt...sztuczne...nie pasowało mi to za bardzo...
Mimo tych drobnych mankamentów film oceniam dość pozytywnie:); 6/10

1 komentarz:

  1. Sama nie wiem, czy zdecydowałabym się na jego obejrzenie. Ale ciekawie podeszłaś do tematu. A nuż kogoś swoim słowem skusisz ;)

    Czekam też na kolejne recenzje filmowe. Tylko że nawet tematycznie pod tym względem się różnimy ;)

    OdpowiedzUsuń