piątek, 25 maja 2018

Kiedy ułomność staje się zaletą, czyli ''Legion''

Witajcie, kochani!:)

Na chwilę odrywam się od seriali luźniej lub bardziej powiązanych z Marvel Cinematic Universe. Stwierdziłam, że powrócę na chwilę do świata mutantów. Tak więc na pierwszy rzut ognia poszedł Legion, serial zbierający przeróżne opinie. Chciałam osobiście się przekonać, czy produkcja jest warta zachodu. Tym bardziej, że w główną rolę wciela się Dan Stevens, czyli mega przystojny i utalentowany aktor, znany m.in. z Piękna i Bestia, Gość czy Downton Abbey. Co o serialu sądzi Vombelka i czy warto się zapoznać z tymże dziełem?


Twórca; Noah Hawley
Premiera; 09.02.2017
Produkcja; USA
Dystrybucja; 20th Century Fox Television
W rolach głównych; Dan Stevens, Rachel Keller, Jean Smart, Aubrey Plaza, Bill Irwin, Amber Midthunder, Jeremie Harris, 
W pozostałych rolach; Katie Aselton, Jemaine Clement, Mackenzie Gray, Hamish Linklater


David Haller (Dan Stevens) od kilku lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Zdiagnozowano u niego schizofrenię. Otoczony świrami sam zaczyna zatracać się w sobie. Jego jedyną towarzyszką niedoli jest równie szurnięta pacjentka, czyli Lenny (Aubrey Plaza). Każdy dzień jest kolejnym wyzwaniem. Pewnego dnia młody mężczyzna poznaje piękną Sydney Barrett (Rachel Keller), w której ze wzajemnością się zakochuje. Dzięki niej David uświadamia sobie, że nie jest szaleńcem, a wszystkie głosy, które słyszy czy rzeczy, które widzi, nie są objawem choroby, lecz darem, o którym nie miał pojęcia. Z czasem okazuje się, że David Haller jest jednym z najpotężniejszych mutantów na świecie.

Ten serial jest naprawdę dziwny. Lepsze słowo ciężko mi teraz znaleźć. Jest tak nietypowy, unikatowy, specyficzny, że aż dziwaczny i ciężko to ogarnąć słowami. Spróbuję rozłożyć Legion na czynniki pierwsze to może będę w stanie jakoś to sobie wszystko ułożyć w głowie...


Na największą pochwałę zasługuje kreacja stworzona przez pana Stevensa. David to człowiek zniszczony przez narkotyki, nieudane związki, jak i przede wszystkim swoje zdolności, o których nie wiedział, że posiada. Każde spojrzenie Davida, każdy gest czy też mina są ucieleśnieniem i świadectwem człowieka, którego całe życie było kłamstwem i jednym wielkim cierpieniem. Można dostrzec jego niepewność samego siebie, obłęd w oczach. Sposób jego zachowania, mówienia... to wszystko zostało tak pięknie pokazane. Główny bohater przyciąga uwagę widza jak magnez. Wzbudza w tobie litość, współczucie, kibicujesz Davidowi z całego serca, bo wiesz, że zasługuje na szczęście. 

Skoro już wspomniałam o Davidzie, to równie ważną rolę w produkcji odgrywa jego miłość, czyli Syd. Jak się okazuje ona również jest mutantką, która poprzez dotyk zamienia się ciałami z osobą dotkniętą. Z tego też powodu młoda para musi unikać kontaktu fizycznego, co dla obojga jest sporym utrapieniem. To dzięki Sydney, David odkrywa swoje zdolności, pragnie nad nimi zapanować i można powiedzieć, że wraca do żywych. Chce umieć się kontrolować dla niej. Oboje stają się niemalże jak papużki nierozłączki i są po prostu tacy słodcy. Widzieć jak ich relacja ewoluuje i stają się dla siebie wzajemnym wsparciem to czysta przyjemność. Sama Syd nie daje sobie w kasze dmuchać. Jest uparta i niejednokrotnie udowadnia, że byłaby w stanie poświęcić swoje własne życie dla Davida. W ciekawy sposób serial rozwiązał również kwestię zbliżeń pomiędzy młodą parą, ale o tym najlepiej przekonać się osobiście. 


W serialu występuje również grono innych interesujących postaci. Dr. Melanie Bird (Jean Smart) jest jak serialowy Profesor X. Prowadzi szkołę i próbuje nauczyć Davida kontroli nad mocami. Cary (Bill Irwin) i Kerry (Amber Midthunder) to dwoje mutantów, którzy dzielą jedno ciało. Cary to ten od myślenia, Kerry to ta od działania. Ptonomy (Jeremie Harris) z kolei potrafi wchodzić do umysłu i odczytywać wspomnienia. Cała ekipa składa się z wybitnych i szczególnie utalentowanych jednostek, które również mają swoje historie do opowiedzenia. Dla mnie najbardziej intrygującą okazuje się być ta o Carym i Kerry. Oboje w jednym ciele. Nie mogą bez siebie żyć, a kiedy jedno cierpi, cierpi też i drugie. 

No dobrze. Mamy postacie główne i drugoplanowe. Gdzie w tym wszystkim jest złoczyńca? Powiem tak. W serialu występuje organizacja o nazwie Division 3, która tropi i likwiduje mutanty. Za cel obrała sobie rzecz jasna Davida. Niemniej ten wątek wcale nie jest najważniejszy. Gdzieś D3 węszy i śledzi naszego protagonistę, ale to nie Divison 3 jest największych zagrożeniem. Ważniejsza jest za to postać Shadow Kinga - mutanta o fascynującej historii, który przebywa w umyśle Davida i chce przejąć nad nim władzę. To on od początku zatruwał życie herosa i chce odegrać się na młodym mutancie za klęskę, którą odniosło monstrum w walce z ojcem Davida (w komiksach ojcem Davida jest... sam profesor Xavier!). W umyśle Davida Shadow King przybiera postać Lenny i wraz z upływem akcji staje się coraz silniejszy. Myślę, że wykreowanie takiego bezcielesnego antagonisty jest dosyć intrygującym i na pewno przykuwającym uwagę zabiegiem. Nie łatwo jest przecież pozbyć się tak upartego pasożyta z głowy jakim jest potężny i zwodniczy Shadow King. 


Jeśli chodzi o efekty specjalne to nie jest źle. Większość scen, która ma miejsce w tzw. 'Astral Plane'' (czyli w umyśle Davida, prościej ujmując) to jest po prostu istna fantazja. Wymiary o niesamowitych kolorach, proporcjach, kształtach. Wszystko, co się dzieje w jego głowie jest po prostu niepojęte i momentami nawet przytłaczające, bo nie wiadomo co jest w końcu fikcją a rzeczywistością. Niemniej pewne efekty są takie sztuczne, że odbiera to nieco satysfakcję z oglądania. Zdaję sobie sprawę, że to jest serial i nie można wymagać bóg wie jakiego widowiska, ale jednak w pewnych momentach wizualnie to po prostu można się było wzdrygnąć. Za to muzyka Jeffa Russo genialne oddała klimat produkcji. Jest pełna napięcia, niepokoju. Bywa nieprzewidywanie. Kiedy myślisz, że już wszystko się ułożyło, nagle zostajesz ocucony kubłem zimnej wody. Muzyka idealnie oddaje tajemniczą atmosferę serialu. 

Generalnie to Legion jest połączeniem kilku gatunków filmowych. Nie czujesz, że to jest serial o superbohaterze. Jest to mieszanka sci-fi, fantasy, thrillera psychologicznego, horroru, a w pewnych momentach nawet komedii czy też bollywood. Niejednokrotnie łapałam się za głowę, bo traciłam wątek i nie mogłam pojąć co tak właściwie się dzieje. Pomieszanie rzeczywistości z wyobraźnią to było za dużo jak na mój umysł, który dosłownie eksplodował od tylu ''światów'', które przyszło mi ujrzeć przez perspektywę Davida. Z drugiej zaś strony to był totalny odlot, który ogląda się z wypiekami na twarzy. Nigdy nie wiesz, co wyskoczy zza ściany i kto cię zaskoczy. Czujesz ekscytację, bo akcja brnie do przodu i wcale nie da się przewiedzieć zakończenia.  Zamieszanie i czasem nawet frustracja przeplata się z ekscytacją i chęcią bliższego poznania świata przedstawionego. 


Podsumowując, ciężko mi ocenić Legion obiektywnie. Jest to tak nieprzewidywalny i po prostu dziwny serial, że nie da się jednoznacznie określić go w kategorii fajny czy niefajny. Na pewno produkcja od studia Fox wymaga skupienia. To nie jest jeden z tych seriali, co można bezwiednie oglądać dla czystej, beznamiętnej rozrywki. Tutaj, żeby zrozumieć Davida i to co się dzieje wokół niego, potrzeba koncentracji. Czasami nawet warto zatrzymać się na chwilę i cofnąć o parę minut, by ogarnąć na czym się stanęło w danej chwili. Nie jest to serial prosty. Część uzna to za nudę totalną, ale jeżeli Incepcja ci się spodobała, to być może i Legion przypadnie Ci do gustu. Całość oceniam na porządne 7/10. A teraz czas się wziąć za drugi sezon!


1 komentarz:

  1. Mam to w planach! I myślę, że w końcu obejrzę ten serial :D

    OdpowiedzUsuń