środa, 17 sierpnia 2016

A było tak pięknie...

Witajcie, kochani:)

Dziś miał być post przyjemny, lekki, oderwany nieco od tych cotygodniowych recenzji filmowych...(nawiasem mówiąc, wszystkie recenzje mam u siebie ładnie i ślicznie zapisane, gotowe do opublikowania, tak więc teraz odkładam filmy na bok i mogę pisać o czymś innym, być może równie ciekawym:)). Jednak życie płata takie figle, że czasami nie ma tak pięknie jak się wydaje, że jest, a ty czujesz się jak totalnie zbity z tropu, nikomu niepotrzebny, a wręcz przeciwnie - ciągle udowadnia ci się jak mało jesteś wart. Takie życie...nie będę dziś pałać optymizmem i uśmiechać się szeroko, choć do pewnego momentu naprawdę chciałam. Bo był to dobry dzień i na taki się zapowiadał. Teraz jednak będę krzyczeć...bo wszystko się kiedyś pieprzy...

Loki's feels...

Kocham moją rodzinę. Naprawdę ją kocham. Nieważne, że nie mam wyjścia, ale są i mimo to są moim skarbem. Tylko ten skarb czasami sączy w Ciebie taką truciznę, że nie możesz wytrzymać, a jedyne co robisz to siedzisz i płaczesz, bo nie wiesz w końcu czy obwiniać ich, czy siebie...za co? To też dobre pytanie...chyba za to, że w ogóle jesteś...

W każdym domu jest inaczej i nie twierdzę, że moja rodzina jest inna...pewnie jesteśmy jedną z licznych. Tylko, do jasnej cholery, czemu czasami mam wrażenie, że jestem nic nie znaczącym robakiem! Któremu zresztą za każdym razem się o tym przypomina...

Okey. Mają rację. Nic prawie w domu nie robię (nie chodzi mi już nawet o pieprzony AZS), jestem śmierdzącym leniem, któremu ciężko ruszyć tyłek poza łóżko, nie sprzątam, nie gotuję, nie prasuję, do ogródka nawet nie wchodzę...nie oglądam wiadomości, nie oglądam igrzysk, nie jestem dobra z historii, geografii...nie pracuję, teraz to nawet się nie uczę, nie wychodzę z domu, z nikim się nie spotykam, nie umawiam się z chłopakami, nie chodzę na imprezy, na spacer...psa bym chciała, ale sama dupy z domu nie wychylę, nawet na zakupy ciężko się zwlekam! Nie jestem cierpliwa, nie jestem spokojna, nie jestem, ku*wa, domyślna, nie jestem grzeczna, nie jestem posłuszna...nie jestem PERFEKCYJNA! Jestem uparta, jestem nerwowa, jestem zbuntowana, jestem małomówna, jestem odludkiem, jestem...towarem wybrakowanym, któremu więcej brakuje niż jest samo w sobie...

...ja tylko siedzę na łóżku, garbię się, słucham za głośno muzyki, niepotrzebnie robię bransoletki, bo przez to ślepnę, wpatruję się tępo w telefon, śpię do południa, czytam wciąż i czytam, jeszcze raz słucham muzyki, tracę czas na komputerze, ślepnę, głuchnę, zatracam się w sobie...i to jest, proszę państwa, PRAWDA! Okropna prawda! Taka jestem, tak żyję, tak mi się życie ułożyło i można to uznać za egoistyczne, ale tak się przyzwyczaiłam i tak mi się podoba...hah, jestem okropna!

ALE...

...uczę się angielskiego, oglądam mnóstwo wywiadów, powtarzam słówka, kur'wa, przecież dostałam się na UJ!!! Na Jagiellonkę, tam debile przecież nie lądują! Tylko taka ja, nic nie wiedząca o świecie i życiu Natalia K. Nauczyłam się nie mówić czasami, że mnie skóra cholernie swędzi i idę robić co mi każą, choć często kręcę oczami kiedy nie chcę. Bąble czasami można schować i udawać, że wszystko gra...tak samo cholerny ból pleców i szyi, kiedy skórę mam suchą i nie mogę się za bardzo ruszyć...nie orientuję się w okrutnym i debilnym świecie, bo wolę zamykać się w nocy w pokoju i myśleć, jaki ten świat byłby, gdyby nie ci okrutni ludzie, którym wciąż jest źle i jedyne co potrafią to cholernie narzekać...i powodować przez to konflikty, choć może niekoniecznie przez narzekanie.

..nie umawiam się z nikim, bo taka już jestem, jestem sama i to lubię, a że ludzie nie zawsze znajdują na mnie czas to już inna sprawa...a bransoletki robię, bo to lubię, bo to mnie odpręża, pozwala nie drapać się gdzie popadnie, robię to też dla INNYCH, nie tylko dla siebie! Słucham muzyki i śpiewam jak opętana, bo chcę wykrzyczeć emocje, które we mnie tkwią, a są to gniew, smutek, poczucie pustki i kompletnego poczucia bezsensu i braku motywacji od życia do życia! Czytam, bo wreszcie mam czas sięgnąć do książki! Miliardowy raz w ciągu dnia wyobrazić sobie inny świat i wyłączyć się od tego, który jest, a nie zawsze jest przyjazny, oj nie...prowadzę bloga, który ludzie czytają i który pozwala mi samej się rozwinąć, iść naprzód i sprawić, że ludzie w końcu DOCENIĄ to co robię, jak robię i zobaczą coś więcej niż to co tutaj postrzegane jest jako wybrakowany towar...w końcu...gdzieś się też mogę wyżyć...tego raczej w domku nie zrobię...

ALE...

...Jestem też ambitna, dążę do celu, jestem skromna, wrażliwa, mam bujną wyobraźnię. Tak, kocham Marvela, uwielbiam LOTRa, Harrego Pottera, bujam w obłokach i tak właściwie coraz częściej to robię...mam plany na przyszłość. Chcę się rozwijać, iść na studia i dalej uczyć się języków, poznać innych, wartościowszych ludzi, być może się zakochać, pierwszy raz w życiu...chcę iść na wolontariat do schroniska i pomagać pieskom...być może częściej wtedy będę wychodzić z domu. Chcę iść na kółko teatralne, gdzie wreszcie pokażę siebie i swój ukryty talent, o którym nikt nie wie, że mam...chcę nauczyć się życia w domu, w którym nawet jak nikogo nie będzie obchodzić jak się czuję, to przynajmniej docenią to, że np. pozmywam pieprzone naczynia! Chcę wreszcie zaśpiewać przy wszystkich, chcę pojechać dokądkolwiek, zarabiać na moich bransoletkach, chcę być cholernie szczęśliwa i chcę czuć się doceniania! Ku*wa...


Nie zawsze jestem domyślna, nie zawsze jestem skora do rozmów i nie zawsze mam humor...ale, na litość boską, nie chcę się czuć jak parszywa czarna owca w rodzinie, która nie jest zdolna do niczego innego jak do spania i tłamszenia w sobie bólu istnienia...

Jestem zła, bo mam wady, więcej nawet niż te, które wymieniłam. Jestem dobra, bo mam zalety, których jest mniej, niż te, które wymieniłam...jestem, kurczę, kobietą, która nie może wiecznie znieść krytyki...ja wiem, rodzina ma rację...ale ta krytyka...za dużo tego dla mnie...a ja nie chcę żyć tylko wyobrażeniami i udawać, że jestem dzielna...bo nie jestem, każdy dzień to walka...


*Przepraszam za przekleństwa, zwykle tego nie robię, ale poniosło mnie...z góry przepraszam...

 

5 komentarzy:

  1. A mina Lokiego jak zwykle odzwierciedla odpowiednie emocje!
    Nie nazywaj się czarną owcą, jak to wówczas robiłam.
    Ważne, że ty znasz swoją wartość. Rób to co lubisz i co sprawia ci radość. Jeśli jest ci dobrze z tym, jaka jesteś, pozostań przy tym, po prostu. A głupim wujkiem kompletnie nie przejmuj się. Może ja wyglądałam na obrażoną, ale mam w dupie te jego "mądrości" i pieprzenie od rzeczy. Uwierz, jesteś od niego lepsza, pod wieloma względami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:) Cieszę się, że przynajmniej w tym rodzinnym piekle mam Ciebie i Mańka, bo inaczej to bym zwariowała...!

      Usuń
  2. W każdej rodzinie tak jest, bo nikt nie jest idealny i ma swoje wady. Rób to co kochasz i poczekaj bo ktoś to kiedyś doceni prędzej czy później :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsza jest świadomość własnej wartości, a nie przejmowanie się tym, co mówią inni. Wychodzę na hipokrytkę, bo sama nie potrafię tego za bardzo zrobić. Niemniej przekonałam się, że ważniejsze jest to, co ty myślisz, niż inni ci wytykają. Wiele osób robi to z własnych problemów i dlatego nie warto o to dbać. Dobrze, że masz świadomość swoich zalet. Dobrze też, że wiesz, jakie masz wady, wiedza o nich jest również bardzo ważna, bo pomaga się kształtować. Kiedy pójdziesz na studia może ci być o tyle lepiej, że będziesz przez większość czasu dalej od rodziny i może poczujesz się spokojniejsza. Tego ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, te słowa otuchy były mi potrzebne...:). Między innymi też dlatego nie mogę doczekać się wyjazdu na studia, żeby nie tylko nauczyć się samodzielności i niezależności, ale po prostu, żeby odpocząć od tego co dzieje się tu, gdzie powinnam czuć się najlepiej...

      Usuń