piątek, 14 października 2016

F4 ponownie!

Witajcie, kochani:)

Fantastyczna Czwórka znowu wita na Vombelce, choć jest to już ostatnia recenzja o jej przygodach. Jest to jej nowe wydanie, nowa konwencja i nowa obsada aktorska:). Zapraszam!


Reżyseria ; Josh Trank
Scenariusz ; Josh Trank, Simon Kinberg, Jeremy Slater
Premiera ;  14.08.2015 (Polska)
Produkcja ; USA
W rolach głównych ; Miles Teller, Michael B. Jordan, Kate Mara, Jamie Bell
W pozostałych rolach ; Toby Kebbell, Reg. E. Cathey, Tim Blake Nelson
Nagrody (*) ; Złota Malina Najgorszy film
                        Złota Malina Najgorszy reżyser Josh Trank
                        Złota Malina Najgorszy remake lub sequel


Czasami próby naprawienia czegoś bądź zrobienia czegoś na nowo...nie zawsze wychodzą na dobre. Mieliśmy Spider-manów i Niesamowitych Spider-manów (mnie osobiście obie wersje odpowiadają:)) oraz właśnie Fantastyczną Czwórkę z 2005 i 2007r. oraz tą, którą prezentuję dzisiaj, czyli F4 z 2015r. Jak widać po jakże chlubnych ''nagrodach'', próba zrobienia czegoś nowego tutaj nie wyszła...i ciężko mi się z tym nie zgodzić...

Reed Richards (Miles Teller) od zawsze był geniuszem, chciałby, żeby jego nowe odkrycia i dokonania zmieniły świat i ''miały jakieś znaczenie''. Próbuje zbudować maszynę, która potrafi przetransportować obiekt w dowolne miejsce i sprawić, że z powrotem wróci. Pomaga mu w tym Ben Grimm (Jamie Bell), który pracuje na złomowisku i jednocześnie dostarcza Reedowi potrzebnych narzędzi. Jedyny wierzy w swojego kolegę i stara się, by udało mu się zrealizować swój cel. Szybko zostają przyjaciółmi.

Po wielu latach starań, gdy wciąż ludzie krytykują i śmieją się z jakże utopijnych planów młodego Richardsa, los uśmiecha się do Reeda. Doktor Franklin Storm (Reg E. Cathey) proponuje by młody naukowiec został studentem na jego uczelni i wraz z jego grupą naukową dopiął swego. Reed dołącza więc do córki Franklina, Sue (Kate Mara) oraz Victora von Dooma (Toby Kebbell), który z pogardą odnosi się do wszystkich, poza Sue...z przymusu do ekipy dołącza także Johnny Storm (Michael B. Jordan), który chce w ten sposób odzyskać swoje auto.

W końcu udaje się im stworzyć maszynę, która umożliwiłaby im podróż na planetę Zero i nabycie nowych surowców, które ocaliłyby naszą Ziemię. Z początku wydaje się wręcz bajecznie. Kiedy jednak pijany Reed, John, Victor oraz Ben, bez którego Reed nie osiągnąłby swojego celu, znajdują się w nowym miejscu, pojawiają się komplikacje. Wszyscy zostają napromieniowani, Victor ginie, a Sue, która próbuje pomóc przyjaciołom także zostaje napromieniowana.

Od tej pory rząd zaczyna kontrolować młodych ocalałych. Reed (Pan Fantastic) ucieka i postanawia uratować Bena (the Thing). Sue (Niewidzialna Kobieta), Johnny (Ludzka Pochodnia) i Ben muszą pracować dla wojska. Oprócz Johnnego nikt nie jest szczęśliwy z nowego obrotu sytuacji...wtem okazuje się jednak, dzięki kolejnej misji na planetę Zero, że Victor przeżył i został tak napromieniowany, że staje się zagrożeniem dla całego świata. Zwłaszcza, że chce sprowadzić swoją planetę na Ziemię. Totalna masakra i zagłada.

Film...oglądnęłam go drugi raz i nie wiem...staram się szukać jakichś plusów, ale ciężko jest...przez połowę filmu prawie nic się nie dzieje, są w swoim laboratoriach i budują maszynę. Dopiero w końcówce filmu coś się dzieje, a sama końcówka...aż boli patrzeć! Johnny Michaela to owszem, buntownik, ale robi to wszystko jakby na złość ojcu. Sue jest twarda i taka jakaś...niemrawa (w ogóle co za pomysł, żeby Johnny i Sue byli przyszywanym rodzeństwem?!). Reed...no może być kujonem, a Ben...lubię Jamiego Bella, ale jego wersja Stwora jest...drętwa, mało go w filmie. To jednak nic w porównaniu do Dooma! Już pomijam, że gardzi ludźmi, a jego motywy są słabe...sam wygląd jest tandetny! Efekty specjalne całej czwórki były w porządku, ale jego...zrobili z Dooma gorszą wersję Electra! Akcji w filmie było jak kot napłakał...to jest jednak wielka porażka...:(. Przykro tak mówić, ale to niestety prawda:(.

Nawet nie ma co porównywać do starszych produkcji Tima Storego! Tam nawet można się było pośmiać i przymknąć oko na niektóre sceny czy efekty specjalne. Między tamtą Czwórką było więcej chemii, a tutaj...no chemia to się działa, ale w ich laboratorium...już nie będę krytykować tego filmu. To boli:(. Moje ocena to 2/10.


2 komentarze:

  1. Faktycznie, ta odsłona kultowej serii w nie najlepszym świetle została przedstawiona. Zresztą, nie rozumiem, skąd potrzeba dublowania całkiem niezłego oryginału? Czy to coś nowego i świeżego wprowadza? Już byłabym za kontynuacją poprzednich części. Dziwię się, że to Marvel stoi za tym, naprawdę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku to nie Marvel Studios, jeśli chodzi o ścisłość, a Fox raczej...

      Usuń