piątek, 31 marca 2017

Kolejne spotkanie z zielonym stworem, tym razem od MCU:)!

Witajcie, kochani:)

Już kiedyś spotkaliśmy się z Hulkiem w reżyserii Anga Lee, gdzie główną rolę grał Eric Bana...film był taki średniawy, zresztą możecie wrócić do tej recenzji i sobie przypomnieć. Teraz zaś przyjdzie nam się zmierzyć z inną, nowszą odsłoną przygód prze-inteligentnego doktora, który próbuje okiełznać swoje zielone alter ego:).



Reżyseria ; Louis Leterrier
Scenariusz ; Zak Penn
Premiera ; 13.06.2008 (Polska)
Produkcja ; USA
W rolach głównych ; Edward Norton, Liv Tyler, Tim Roth, William Hurt
W pozostałych rolach ; Tim Blake Nelson, Ty Burrell


Fabuła i opis filmu jest mniej więcej taki sam. Naukowiec Bruce Banner (Edward Norton) w wyniku nieudanego eksperymentu zostaje napromieniowany silnymi promieniami gamma. Nie umiera on jednak. Za to w sytuacjach silnie stresowych, pod wpływem gniewu, zdenerwowania i ekscytacji, przemienia się w ogromnego, niesamowicie silnego, zielonego stwora Hulka, który sieje spustoszenie za każdym razem, gdy się przemienia.

Tyn razem poznajemy Bannera wtedy, gdy już jest po eksperymencie, gdy jest uciekinierem, błąkającym się gdzieś po Brazylii i starającym się ciągle po sobie zacierać ślady, by pod żadnym pozorem nie odnalazła go amerykańska armia. Mieszka w jakiejś opuszczonej spelunie, a jako jedyne towarzystwo ma psa. Pracuje w jakiejś fabryce, a po pracy stara się stworzyć lek na swoją mutację. Nie jest to proste i wraz z doktorem Samuelem Sternsem (Tim Blake Nelson) próbują wszelkich metod, by pod wpływem sytuacji stresogennych, Banner nie przemieniał się już w ogromną bestię.


Ponadto wciąż Bannerowi depczą po piętach wojskowi, w szczególności generał Thaddeus ''Thunderbolt'' Ross (William Hurt), który za wszelką cenę chce znaleźć i wykorzystać krew Bannera, by stworzyć super-żołnierzy, a także wojowniczy żołnierz Emil Blonsky (Tim Roth), pragnący być silniejszy od samego Hulka...

Bruce nawiązuje więc, po wielu latach rozłąki, kontakt z Betty Ross (Liv Tyler), córką generała Rossa, i razem ze Sternsem próbują wyleczyć Bannera. Tymczasem gen. Thunderbolt wykorzystuje na Blonskym serum super-żołnierza, a dodatkowa dawka czyni z niego Abomination, z którym nawet Hulk ma problemy, aby go pokonać...


Generalnie film był dobry. Raczej powiem, że taki średni. Jak to się mówi, dupy nie urywa;]. Do efektów specjalnych nie mam co się przyczepić, choć ten taki mrok, zwłaszcza w finałowej scenie, przypomniał mi trochę ''Batman vs Superman'' (czy może jednak odwrotnie?). Hulk wygląda znacznie lepiej od poprzednika, nie taki plastusiowaty. Jest bardzo autentyczny i naprawdę wzbudza strach. Muzyka filmowa też bardzo ciekawa i nieźle oddaje klimat całej produkcji. Uszanowanie dla Craiga Armstronga

Akcja w fabryce, przed uniwersytetem czy finałowe starcie z Abomination też były na dość dobrym poziomie. Edward Norton gra w porządku, nie mam nic do zarzucenia, choć i tak wolę późniejszą wersję w wykonaniu Marka Ruffalo, a Liv Tyler, mimo wielu negatywnych komentarzy, mnie na pewno nie przeszkadzała. Postać villaina, Emila Blonskiego aka Abomination...no taka też średnia. Widać było, że ta osoba jest w pewien sposób intrygująca i fajnie mi się oglądało Blonskiego, gdy był w ludzkiej formie. Bardziej przykuł moją uwagę. Jego motywacje były nawet do zrozumienia, choć ja i tak nie chciałabym być aż tak silna jak Hulk.


Najciekawszą postacią był dla mnie gen. Ross. Nie był mega zły, choć początkowo można odnieść takie wrażenie. Spostrzegł po jakimś czasie swój błąd i na pewno nadarzy się okazja, by go naprawić, o czym może świadczyć krótka scena po filmie, gdy rozmawia z samym Tony'm Starkiem!

Film był naprawdę średni. Ani nie gniot, ani nie jakaś rewelacja. Właściwie jest niewiele lepszy od poprzednika, gdzie akurat w wersji MCU górują nieco lepsze efekty specjalne, wygląd Hulka i sam występ Williama Hurt. Ogólnie to oceniam na 6/10.



PS. Gen. Rossa radzę zapamiętać, choć przez długi okres czasu go nie będzie. Pojawi się jednak jeszcze, trzeba czuwać;].
PPS. W kolejnych filmach, w których pojawi się postać Hulka, ktoś inny będzie odgrywać tę rolę, mianowicie wyżej wspomniany Mark Ruffalo.

1 komentarz:

  1. Hm, prawdę powiedziawszy, wydaje mi się, że film Hulk był jednym z pierwszych, jakie obejrzałam z Karolem, no ale też pamiętam, że niespecjalnie utknął mi w pamięci. Oczywiście, jak najbardziej, wiadomo, że pochodzi od Marvela, śmieję się, że zawsze jest akcja, rozpierducha i kilo poczucia humoru. Tak, Hulk to zielona bestia! ale jednak pozostanę przy swoich ulubionych. Coś w tym jest, że raczej jesteśmy za i lubimy tych bohaterów, którzy najbardziej są do nas podobni, a myślę, że Hulk w moim odbiorze nie jest podobny ;D

    OdpowiedzUsuń