piątek, 24 marca 2017

Powitajcie Żelaznego Człowieka od Marvel Studios!

Witajcie, kochani:)

Mam nadzieję, że już pożegnaliście mutantów z X-verse, bo przez dłuższy czas nie pojawi się o nich żadna recenzja. Spokojnie, kiedyś jeszcze na pewno coś z tego uniwersum się jeszcze pojawi:).

Od tego postu zacznie się niesamowita przygoda z Marvel Cinematic Universe (w skrócie MCU). Wcześniej mieliśmy New Line Cinema, Columbia Pictures, w przypadku mutantów 20th Century Fox...teraz już oficjalnie Marvel Studios przejmuje, już pod swoją nazwą, postacie wzięte z komiksów Marvela. Rozpoczyna się więc faza, w której każdy film, od pierwszego do następnego, jest ściśle z sobą związany i zwykle będzie się kończyć scenką bądź dwoma scenkami po napisach. To jest jak jeden wielki serial kinowy, w którym z pozoru coś małego ma ogromne znaczenie, jak nie w tym filmie, to następnym. Także każdy detal jest ważny i radzę uważnie oglądać każdy kolejny film, bo potem można się pogubić. Dotyczy to osób, które nie orientują się najlepiej w takich uniwersach, a chcą cieszyć się jak najbardziej dobrym filmem.

[Bo trzeba przyznać, że w przypadku filmów o X-menach, filmy czasami przedstawiały inną wersję wydarzeń i można było się nieco pogubić...]

Z wielką pompą wita Was dzisiaj Iron Man!!!


Reżyseria ; Jon Favreau
Scenariusz ; Hawk Ostby, Mark Fergus, Art Marcum, Matthew Hollaway
Premiera ;  30.04.2008 (Polska)
Produkcja ; USA
W rolach głównych ; Robert Downey Jr., Jeff Bridges, Gwyneth Paltrow, Terrence Howard
W pozostałych rolach ; Leslie Bibb, Shaun Toub, Faran Tahir, Sayed Badreya, Clark Gregg
Nagrody ; Saturn Najlepszy film sci-fi
                  Saturn Najlepszy aktor Robert Downey Jr.
                  Saturn Najlepsza reżyseria Jon Favreau
                  Satelita Najlepszy montaż Dan Lebental
                  Satelita Najlepsze dodatki w wydaniu DVD za wydanie dwupłytowej edycji kolekcjonerskiej
                  Złoty Popcorn Najlepszy, póki co, film lata
                  IFTA Najlepszy aktor zagraniczny Robert Downey Jr.


Mam niezwykłą i ogromną przyjemność przedstawić wam jedną z najważniejszych postaci w całym MCU, która niejednokrotnie się tutaj pojawi i niejednokrotnie odegra ważną, wręcz kluczową rolę:). Tony Stark (Robert Downey Jr.) jest miliarderem, przemysłowcem, wynalazcą, szefem Stark Industries, głównego dostawcy broni dla rządu USA, który ze śmieci zbudowałby...chociażby kuloodporną zbroję (!). Poza ogromnym talentem i niesamowitym drygiem do pracy uwielbia także kobiety, drogie auta, alkohol, światła reflektorów i fleszy skierowane w jego stronę, blichtr oraz beztroskę.


Wkrótce Stark ma przedstawić armii nową broń. Wszystko idzie zgodnie z planem, do czasu, aż jego konwój zostaje zaatakowany, a sam Tony porwany przez rebeliantów. Jakby tego było mało został poważnie ranny, o dziwo z jego własnej broni! Zmuszony do skonstruowania potężnego uzbrojenia dla Razy (Faran Tahir) nie poprzestaje na ratowaniu swojego życia. Pomaga mu w tym Yinsen (Shaun Taub). Najpierw budują reaktor łukowy, który zostaje wbudowany w klatkę piersiową Tony'ego i ma za zadanie uniemożliwić żelaznym opiłkom dostanie się do serca rannego Starka. Potem zaś, zamiast budować śmiercionośne rakiety dla rebeliantów, potajemnie konstruują zbroję, dzięki której uda im się uciec z niewoli. Niestety tylko jednemu z nich udaje się uciec...

Po powrocie do domu zastaje przyjemne powitanie. Najbliższy przyjaciel Starka, pułkownik James Rhodes (Terrence Howard) ma wyrzuty sumienia, że nie towarzyszył Tony'emu w konwoju, ale cieszy się, że jest cały i zdrowy. Tak samo raduje się współpracownik Starka, a zarazem też dawny przyjaciel jego ojca, Obadiah Stane (Jeff Bridges), który pod nieobecność Tony'ego zarządzał firmą oraz przykładna i pracowita Pepper Potts (Gwyneth Paltrow), niezwykle przywiązana do swojego pracodawcy:).

Jednak 3-miesięczna niewola oraz widok masakr dokonywanych w Gulmirze zmieniły podejście Tony'ego do produkcji broni. Nie chce już tylko sprzedawać czegoś, co przynosi więcej szkód niż pożytku, zwłaszcza, że jak się później dowiemy, jego broń jest sprzedawana na lewo. Chciałby, żeby Stark Industries zmieniło kierunek działania i zwrócił się raczej ku reaktorowi łukowemu by wykorzystać go w innym, lepszym celu.


Oczywiście prasa wrze, a najbliżsi uważają, że Tony postradał zmysły. Do tego pojawia się jeszcze jakiś agent z okropnie długo nazywającej się agencji, Phil Coulson (Clark Gregg). Tony, mimo wszystko, skupia się więc na robocie i potajemnie buduje super nowoczesną zbroję, która da mu nadludzką siłę i pozwoli walczyć ze złem. Na razie o jego podwójnej tożsamości dowiaduje się tylko Rhodes oraz Pepper.

Z czasem jednak Tony dowiaduje się o brudnych interesach, które prowadzi jego własna firma poza jego plecami...okazuje się, że Obadiah zlecił zamach na Tony'ego, a pomysł z reaktorem, który skrytykował, postanowił podchwycić i zbudować tyle zbroi, by zdobyć należną mu (według niego) władzę. Potrzebuje jednak mniejszej wersji reaktora, która znajduje się...w samym Tony'm! Tak też później dochodzi do starcia między nimi.

Film był, że tak powiem, prze-kozacki! Najlepszy w filmie był oczywiście Robert Downey Jr. i jego Tony Stark. Nietuzinkowy, czasem wręcz kontrowersyjny, z poczuciem humoru, nierzadko iście czarnym, mistrz ciętych ripost, prawdziwy geniusz, z niczego potrafi zrobić coś wielkiego...naprawdę świetna kreacja i Robert do tej roli pasuje jak ulał! I styl ubierania się, i styl mówienia, gesty, nawet spojrzenia, po prostu - mistrz! Bogu dzięki, że Toma Cruisa nie wzięli do tej roli. 


Efekty specjalne mistrzowskie! Zbroje są naprawdę świetnie pokazane, a sceny walk w Gulmirze czy finałowa walka z Iron Mongerem przedstawione cudownie. Do tego genialna muzyka. Bardzo energiczna, z dużą dozą basowego brzmienia gitary. Ukłony dla Ramina Djawadiego.

Co do postaci złoczyńcy. Ambicje, by przejąć stery po dorobku Starków mogą być dobrą motywacją. Do tego zlecenie zabicia największego ''oponenta'' też daje do myślenia, że niezły z niego czarny charakter. Mimo to, Jeff Bridges w tej roli wydaje mi się trochę dziwny. Jakoś mam mieszane uczucia co do jego postaci jako wielkiego antagonisty. Nie pasuje mi jakoś w tym filmie, co nie umniejsza to talentowi samego pana Bridgesa. 

Za to cieszy mnie widok Gwyneth Paltrow jako ślicznej i sympatycznej Pepper oraz nieznacznej roli samego Jona Favreau jako szofera i ochroniarza Starka. Nie można też zapomnieć o Stanu Lee przecież!

Film mi się bardzo spodobał i perspektywa, że jeszcze nie raz obejrzę Starka w wersji Roberta (i vice versa), który zresztą niewątpliwie jest największą atrakcją filmu, jest niezwykle kusząca i zachęcająca. Film oceniam na 9/10:).




PS. Agenta Coulsona radzę zapamiętać, pojawi się jeszcze nie raz. Tak samo Rhodey'a, choć w następnych filmach postać tą będzie grać ktoś inny. 
PPS. Jest scena po napisach. Tego pana, co przedstawia się jako Nick Fury, też radzę zapamiętać, bo to jest postać WAŻNA!!!
PPPS. Program komputerowy Starka, Jarvis, któremu głos podstawia Paul Bettany, też się niejednokrotnie pojawi, a w przyszłości odegra istotną rolę.

1 komentarz:

  1. jak to możliwe, że dopiero teraz można poczytać u ciebie relację z irona mena? To był pierwszy film, który obejrzałam z serii Marvela i od razu, z miejsca przypadł mi do gustu! Naprawdę, może dlatego, że bardzo identyfikuję się z poczuciem humoru głównego bohatera, coś w tym musi być. Kurczę, już trzecia część z serii iron man niespecjalnie mi podeszła. Miałam wrażenie, że stykam się z odgrzewanym kotletem, ale coś w tym jest, że pierwsze jest przełomowe, decydujące i nierzadko najlepsze!

    Uff, nie wiedziałam, że IR miał zagrać T. Cruise. To byłby poważny błąd i nieporozumienie ze strony ekipy filmowej. Obecny aktor to strzał w 10!

    OdpowiedzUsuń