piątek, 27 września 2019

Niezwykła historia Marvel Comics - pierwsza książkowa recenzja Vombelki!

Właśnie jesteście świadkami pierwszej mojej książkowej recenzji na tymże blogu! Prowadzę Vombelkę już dobre kilka lat i jeszcze nigdy nie napisałam tutaj żadnej recenzji żadnej książki. Kiedyś musi być jednak ten pierwszy raz :). 

Parę lat temu na święta Bożego Narodzenia otrzymałam od siostry piękny podarek w postaci książki o tytule Niezwykła historia Marvel Comics. Bardzo się ucieszyłam, że otrzymałam prezent, który ściśle wiąże się z moimi zainteresowaniami. Wiedziałam, że nieprędko ją przeczytam, bo ta cegła zawiera ponad 500 stron, a ostatnią lekturą o takim rozmiarze jaką przeczytałam, jest albo piąta część Harry'ego Pottera, albo Lalka. Studia również skutecznie pochłaniały mój czas oraz chęci na czytanie ponadprogramowych lektur. Zaczęłam więc czytać tę książkę jakieś dwa lata temu na turnusie w Świnoujściu. Dobrnęłam do 138 strony. Potem znowu przerwałam i to aż na rok, żeby z kolei na wakacjach w Ustce ponownie spróbować. Tym razem udało mi się i przebrnęłam przez całe opowiadanie. Czy warto wziąć się za Niezwykłą historię Marvel Comics


Tytuł oryginału: Marvel Comics The Untold Story
Autor: Sean Howe
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo: SQN (Sine Qua Non)
Liczba stron: 510
Data premiery: 2013

Niepolakierowane, niedosładzane, nieautoryzowane, zakulisowe rozliczenie jednej z dominujących sił popkulturowych we współczesnej Ameryce. 

Operująca w maleńkim biurze przy Madison Avenue firma Marvel Comics na początku lat sześćdziesiątych przedstawiła światu szereg postaci w jaskrawych kostiumach. Prace wydawnictwa wyróżniały się inteligentnym dowcipem i bezlitośnie obnażały zwyczajne ludzkie wady. Spider-Man, Fantastyczna Czwórka, Kapitan Ameryka, Hulk, Iron Man, Thor, X-Men i Daredevil szybko zdobyli serca nastoletnich czytelników i rozpalili wyobraźnię artystów, intelektualistów i kulturowych buntowników. Epickie Uniwersum Marvela stało się najbardziej wyszukanym z fikcyjnych światów i zyskało rangę współczesnej amerykańskiej mitologii. 

Droga Marvela na szczyt była niezwykle wyboista. Firma startowała ze straconej pozycji. Dzisiaj ma status niepokonanej korporacyjnej bestii. Przetrwała machinacje Wall Street, porażki Hollywood i upadek rynku komiksowego. Postaci ze świata Marvela przechodziły przez ręce kolejnych pokoleń genialnych redaktorów, rysowników i scenarzystów. Ludzie, którym powierzono opiekę nad tradycją - zubożałe cudowne dzieci, czarujący pacyfiści i najemni karierowicze - zmuszeni byli zmagać się z komercjalizacją, kapryśnymi czytelnikami oraz biurową codziennością. 

Sean Howe podpatruje nietypowe osobowości zza kulis. Stan Lee, Frank Miller, Todd McFarlane, Jim Shooter i Jack Kirby to twórcy, których sylwetki autor przybliża w tym niesamowitym kompendium wiedzy o wydawnictwie Marvel. 

Oparta na ponad stu oryginalnych wywiadach Niezwykła historia Marvel Comics to opowieść o urodzajnej wyobraźni, przyjaźni na śmierć i życie, pełnych dynamicznej akcji walkach na pięści, nawróconych grzesznikach, nieprawdopodobnych sojuszach i niespodziewanych zdradach. Sean Howe przedstawia jeden z najbardziej niezwykłych i uwielbianych popkulturowych symboli w historii Ameryki.  

Książka, przynajmniej jak zdążyłam zaobserwować, składa się poniekąd z dwóch części, które wzajemnie się przeplatają i uzupełniają. Jedna dotyczy opisów spraw typowo biznesowych, marketingowych czy ogólnie tego jak wyglądała praca w wydawnictwie, jakie były początki Marvela, kto odegrał najważniejszą rolę w tworzeniu się całego Uniwersum oraz z jakimi przeszkodami na tle kulturowym i historycznym musieli zmierzyć się artyści przynależący do Zagrody. Druga część z kolei silniej skupia się na tym jak powstawały różne postacie komiksowe, skąd brały się twórcze inspiracje, co skłaniało autorów, aby w taki a nie inny sposób zaprezentować bohaterów, którzy obecnie stanowią ikony popkultury.

Druga część zdecydowanie bardziej mnie interesowała. Po prostu ciekawiło mnie ukazanie genezy postaci oczami ludzi, którzy siadali przy stole i próbowali na kartce papieru pokazać bohatera, który mógłby jakoś rezonować wśród odbiorców. Niewidomy prawnik-samozwaniec, emocjonalnie roztrzepany nastolatek, co uzyskał moce przez ugryzienie pająka, naukowiec o podwójnej tożsamości, pijany miliarder z całym arsenałem zbroi czy dyskryminowana młodzież z supermocami to wierzchołek góry lodowej i dowód ogromnej kreatywności i pomysłowości autorów, którzy starali się łamać stereotypy, mimo, że za ich życia byli niedoceniani, ignorowani, pomijani czy zapomnieni.

Pierwsza część jest również interesująca na swój sposób, chociaż ciężej mi się ją czytało. Występuje bowiem dużo sformułowań typowo charakterystycznych dla świata redakcji, wydawnictw, wytwórni filmowych i ogólnie pojętego biznesu. Niejednokrotnie musiałam czytać akapit kilkukrotnie, by powiązać jeden wątek z drugim i jakoś sobie logicznie poukładać pewne informacje. Lektury książki nie ułatwiało występowanie miliona różnych nazwisk, które po prostu mi się myliły i nie potrafiłam już ocenić kto jest redaktorem naczelnym, kto naczelnym, kto dyrektorem artystycznym, etc. Następuje przesyt danych, mających duże znaczenie dla opisanej historii. I tak z jednej strony mnie to męczyło, bo musiałam niezwykle mocno się skupiać i wytężać komórki mózgowe, a z drugiej rozumiem takie posunięcie ze strony autora, bo w końcu chce pokazać czytelnikowi jak autentycznie wyglądała praca w takim Marvel Comics. Doceniam i szanuję szczegółowość oraz staranność autora, który udzielając tylu informacji stara się oddać hołd każdej osobie, mającej wpływ na Uniwersum Marvela.

Język książki jest na przemian fachowy i potoczny. W książce pełno jest cytatów różnych rysowników, scenarzystów czy redaktorów, w których nie brak przekleństw czy bardzo nieprzyjemnych, wręcz obraźliwych sformułowań. Mnie osobiście nie przeszkadzały łańcuszki obelg, które bezpośrednio autor zacytował, ale nie wszystkim taki zabieg się może spodobać. Jak dla mnie takie fragmenty z różnych wywiadów nadają całości autentyzmu i podkreślają fakt, że praca w tak wielkim przemyśle komiksowym bywa naprawdę... Popaprana. Malwersacje pieniędzmi, przechodzenie od konkurencji do konkurencji, łamanie praw autorskich to coś, co w latach 50.- 90. stanowiło chleb powszedni.

Wydawać się więc może, że narrator tylko opisuje wydarzenia jakie miały miejsce na przestrzeni kilku ostatnich dekad, ale mimo to jest bardzo obecny i nadaje opowiadaniu pewnego tonu i tempa. Wyczuwam u niego sporo ironii i niezbyt wielkiego zamiłowania do DC Comics, co i tak nie jest jakieś przeszkadzające, ponieważ książka i tak skupia się na Marvelu, od czasu do czasu porównując tylko te dwa komiksowe giganty.

Okładka jest ciekawa i przykuwająca oko, a oprawa jest twarda i bardzo trwała. Przyznam, że potargałam ją trochę, gdyż książka towarzyszyła mi w podróży i nie jest już taka piękna jak na początku, ale kondycyjnie świetnie się trzyma i dodatkowo świetnie utrzymuje te ponad 500 stron, aż przyjemnie kartkuje się poszczególne strony. Czcionka jest bardzo wyraźna i czytelna, choć przyuważyłam kilka literówek czy powtórzeń, co może wiązać się z błędem w druku. Tłumaczenie uważam za bardzo udane i nie przypominam sobie, żeby coś mi się nie zgadzało i brzmiało niestosownie.

Podsumowując, Niezwykła historia Marvel Comics to pokaźnych rozmiarów kompendium wiedzy o tym, jak wyglądało życie w redakcji Marvela, które nie było wcale usłane różami. Różni twórcy przychodzili i odchodzili, a każdy dzień był niepewny. Pełno jest przytoczonych biografii i intrygujących wywiadów, które dają nam wgląd w życie przeciętnego komiksowego pisarza/artysty. Przyznam, że czytałam tę książkę z jakiś tydzień, gdyż coś ciągle mnie rozpraszało, a fachowy język też spowalniał mnie trochę. Nie ma tutaj stricte fabuły, jest to bowiem dokument, który nie boi się odkrywać warstwy hipokryzji panującej w biznesie jako takim. Na szczęście dzięki lekturze mogłam poznać ludzi, dzięki którym mogę rozwijać swoją pasję i cieszyć się, że żyję w erze ukształtowanej przez zarówno komiksy, jak i filmy na nich oparte. Polecam się zapoznać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz