środa, 28 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016!

Witajcie, kochani:).

Do napisania tego posta zainspirowała mnie moja siostra:). Choć ona ma rozplanowane wszystko co kiedy i jak publikuje ja generalnie dzień przed albo w danym dniu biorę się za pisanie (są oczywiście wyjątki jak np. recenzje filmowe). Teraz się zmotywowałam i streszczam rok 2016. Co ciekawego wydarzyło się w moim życiu, co przyjemnego a co bardziej przykrego, czy nastąpiły jakieś przełomowe wydarzenia, zmiany, coś intrygującego i wartego zapamiętania. No to co? Zaczynam!


Styczeń
Styczeń zaczął się dosyć drastycznie, albowiem rozpoczął się pogrzebem mojego wujka. Choć nie widywałam i nie rozmawiałam z Nim zbyt często, tak naprawdę było to coś wzruszającego. Nie znałam go za dobrze, właściwie więcej wiedziałam o Nim z babcinych opowieści i historyjek. Mimo wszystko, kilka łez wypłynęło z moich oczu. Poza tym spotkałam dawno nie widzianą rodzinę i, choć zabrzmi to dziwnie, bardzo przyjemnie wspominam stypę, kiedy mogłam porozmawiać z kuzynostwem, z chrzestnymi i kilkoma nowo poznanymi osobami. 

Luty
W lutym, może nawet nieco wcześniej, zakończyła się terapia immunosupresyjna, która trwała ponad rok. Post zresztą, który napisałam wtedy o tej tematyce zgarnął najwięcej wyświetleń z wszystkich dotychczasowych wpisów (obok wpisu podsumowującego matury, który miał ponad 2100 wyświetleń!) - ponad 1400! Jaka ja byłam z siebie dumna (zresztą wciąż jestem!) a zarazem zszokowana, że coś takiego jak terapia immunosupresyjna mogła zainteresować takie szerokie grono odbiorców! 

Marzec
W marcu zaczęły się kłopoty rodzinne. Nie chciałabym wchodzić w szczegóły, acz kłótnie i sytuacje powodujące napięcia zaczęły pojawiać się dość często. Nie powiem - od tamtej pory wciąż pojawiają się zgrzyty...

Kwiecień
W kwietniu zaczęły się zaś przygotowania do matury! Nie stresowałam się tym jakoś. Po prostu się uczyłam i powtarzałam to, co uważałam za najważniejsze i to co ewentualnie czułam, że jeszcze nie umiem bądź wymaga mojej wzmożonej uwagi. Najwięcej tłukłam polskiego, ponieważ akurat trafiłam na taką wiedźmę, że nie dość, że była złośliwa i potrafiła upokorzyć Cię przy wszystkich, to jeszcze była beznadziejną nauczycielką, która niczego nie potrafiła nauczyć. Przynajmniej nie mnie. Stąd też największy nacisk położyłam na j.polski. Co do reszty byłam w miarę spokojna. Nawet do matematyki!

Maj
No i masz! Matury! Od razu po majówce przyszło mi się zmierzyć z egzaminami. Stres był, najbardziej go odczułam pierwszego dnia, jak dosłownie zbierałam swoje włosy z ławki...potem już się zaczęłam oswajać i nawet nie traktowałam tego jak moje ''być albo nie być''. Po prostu kolejny sprawdzian i tyle. Choć nie powiem, angielski rozszerzony był dla mnie wyzwaniem!

Czerwiec
Zaczęło się moje wyzwanie z Marvelem, czyli recenzowanie wszystkich filmów powstałych w oparciu o komiksy Marvela. I to nie tylko z X-verse czy Marvel Cinematic Universe, lecz także te wcześniejsze, na pewno większości z Was znane tj. Spider-Man czy Fantastyczna Czwórka. Tak też do tej pory realizuję to wyzwanie, które zresztą wraz z nowo wchodzącymi filmami w kinach, można powiedzieć, że się nie skończy^^!

Lipiec 
Pierwsza wizyta (w tym roku!) w szpitalu. Oddział alergologii, zwykłe badania, a tak właściwie to trafiłam na toksykologię. Masakra! Nie ma to jak wrzeszcząca Norweżka na korytarzu i wielu naćpanych czy upitych zjaw, bo nie nazwałabym ich ludźmi...dobrze, że przynajmniej kobitki w pokoju były dość normalne i dało się z nimi porozmawiać. Oczywiście byłam najmłodsza na oddziale!

Do tego doszła rekrutacja na studia. Nie ma to jak dowiedzieć się, że się dostało gdziekolwiek przez komórkę;]. Na szczęście zdążyłam załatwić sprawy z papierami osobiście...

Sierpień
Sierpień to szukanie mieszkania (z pomocą siostry!) w Krakowie. Spośród czterech ogłoszeń, jakie miałam przygotowane, obejrzałam tylko dwa mieszkania. Wybrałam to pierwsze i naprawdę nie żałuję! Samo mieszkanko jest nieduże, acz przytulne. Jest nas razem pięć, a ja trafiłam na naprawdę świetną i wyluzowaną współlokatorkę!

Do tego końcem sierpnia trafiłam ponownie do szpitala, tym razem na oddział endokrynologiczno-ginekologiczny. Wtedy też złapałam paskudny stan zapalny, szczególnie na buzi i szyi. Łuszczenie skóry, plamy i bijący ode mnie smród. Koszmar...

Wrzesień
Od 9-11.09 trwała przecudowna wycieczka w Pieniny, w którą udałam się z siostrą oraz jej chłopakiem. Zdobycie Sokolicy, spływ Dunajem oraz zwiedzanie zamku w Niedzicy. Na pewno będę miała co wspominać, choć taki stan zapalny skóry, jaki wtedy przeżyłam, nie mógł mi się wtedy gorszy trafić!

17.09 pierwszy raz od wielu lat wzięłam udział w weselu córki sąsiadów. Modliłam się, by mój organizm nie spłatał mi żadnego figla, bo choć raz chciałam pięknie wyglądać. Poszłam do fryzjerki, miałam cudnego koczka, który trzymał mi się cały wieczór, kupiłam śliczną sukienkę. Pragnęłam czuć się dobrze i komfortowo chociaż przez tą jedną noc. Przez swoją chorobę nawet nie poszłam parę miesięcy wcześniej na studniówkę, bo moja skóra mogła wyglądać paskudnie (w sumie to się nie myliłam). Wtedy jednak naprawdę poczułam się wyjątkowo i przyjemnie...w życiu też nie zjadłam tylu pyszności!!!

Końcem września trafiłam trzeci raz do szpitala! Tym razem na wycięcie woreczka żółciowego, w którym zalęgła się polipowato-kamyczkowata narośl. Ból pooperacyjny był nie do zniesienia! Wyjmowanie rurki i zdejmowanie szwów to było nic...jednak od tamtej pory, dziwnym trafem, stany zapalne skóry już się zmniejszyły. Nie puchnę już tak bardzo, a plamy, jeśli się już pojawią, to nie są aż takie ogromne.

Październik
Październik to przede wszystkim początek studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, poznawanie nowych ludzi, nauczycieli, wdrażanie się w nowe przedmioty i inny system prowadzenia zajęć. Najgorzej szło mi przestawienie się na tzw. okienka i półtoragodzinne, czasami nawet dwugodzinne, wykłady. Dalej mam z tym problemy, acz myślę, że nie tylko ja!

Listopad
Od listopada zaczęła się moja przygoda z wolontariatem w schronisku dla zwierząt. Odbyłam już dziesięć godzin szkolenia, czeka mnie drugie tyle i wciąż uczę się wielu rzeczy. Przede wszystkim pewności siebie i jak nie obrzydzić się, wyrzucając kupkę do śmietnika. Tak naprawdę aktualnie to nie czuję się na siłach, by opiekować się istotą żywą. Boję się karmić psa, zakładać mu smycz i głaskać go, bo wciąż się boję, że mnie ugryzie. Od zawsze chciałam mieć psa, ale chyba nie wiedziałam, że to wcale nie jest takie proste posiadanie czworonoga. Teraz uczę się i mam nadzieję, że z czasem przywyknę do tego, co mnie czeka. A warto adoptować takie stworzonko...żebyście tylko widzieli ile nadziei i miłości jest w takich psich oczach...serce mięknie jak przechodzi się koło tych boksów i widzi takie istotki pragnące ludzkiej troski...

W listopadzie też nawiązałam współpracę z Planetą Marvel (link na pasku bocznym), gdzie recenzuję komiksy Marvela. Poznaję superbohaterów od źródła. Jest to naprawdę wspaniałe doświadczenie, bo udaje mi się łączyć przyjemne z pożytecznym. 

Grudzień
W grudniu niewiele się zdarzyło. Przystąpiłam ponownie do komisji, aby przedłużyli mi niepełnosprawność. No i udało się! Szczęście w nieszczęściu tak właściwie. Zniżki i udogodnienia, ale jakim kosztem...


Przeżyłam ten rok. Były wzloty, były upadki. Chwile szczęścia i nieszczęścia. Oby w przyszłym roku było tylko lepiej!:)

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że w tym roku stałam się twoją inspiracją, nie ma co! Ale spokojnie, coś mi się wydaje, że przyszły rok w publikowanych przeze mnie postach będzie znacznie spokojniejszy z racji skumulowanych obowiązków związanych ze szkołą ;(

    Wbrew pozorom, to stypa właśnie powinna mieć pozytywny wydźwięk. Jaka to nie byłaby osoba, lepiej pamiętać ją z tej dobrej strony (w przypadku wujka nie trzeba tutaj nic mówić). W każdym razie, fajnie spędzić czas z rodziną, powspominać. szkoda, że wtedy nie mogłam się zjawić. To był naprawdę uroczy, fajny, z mega poczuciem humoru wujek ;)

    Wydaje mi się, że osoby, które na co dzień cię widywały, jednak zastanawiały się, co ci dolega, co jest tego przyczyną i chciały lepiej się temu przyjrzeć. Dzięki temu tekstowi w jakiś sposób rozjaśniłaś ich punkt widzenia. Poza tym, zawsze to co bolesne, niestety, bardziej chwyta odbiorców, i niestety też hejterów (ps: jestem pozytywnie zaskoczona, że udało ci się bez mojej skromnej pomocy podlinkować post ;P).

    Zadziwiło mnie twoje podejście do matury oraz same przygotowania. Mogłam się twoją postawą zainspirować. Tak, Grażynka powodem wielu negatywnych emocji ;D

    Gratuluję kolejny raz wysokich wyników matur, które jakby nie patrzył, otworzyły ci drzwi do prestiżowej uczelni. Serio, przez komórkę odczytywałaś wiadomości w sprawie dostania się na kierunki? Szacunek, że telefon z tej euforii nie wyślizgnął się tobie z rąk, chyba, że o czymś nie wiem?

    Bardzo się cieszę, że trafiłaś na fajne mieszkanie, myślę, że w dogodnej okolicy Krakowa a co ważniejsze, na super współlokatorkę. Pozazdrościć! Jak na pierwszy raz, doświadczenia mieszkania samej i współdzielenia pokoju z kimś obcym aniżeli siostrą, pjona!

    Kochana, uwierz mi, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, widywałam cię w gorszych stanach zapalnych, naprawdę. Także na wycieczce i tak super się trzymałaś. Oby tak dalej. Na wesele miałaś koczek? Ojacie, nie wiedziałam. Nie przypominam sobie, abyś cokolwiek o tym wspomniała. No szkoda, że żadnego zdjęcia z tej weselnej zabawy nie zgarnęłaś. Może jeszcze sąsiad pokaże w swoim czasie ;D

    Hm, nie wiem, czy to jest kwestia przyzwyczajenia z twojej strony, aby opanować ten strach. Niestety, zwierzaki jednak sporo przeszły i to je w szczególności pasowałoby zrozumieć. Cieszę się, że spotkania z psiakami sprawiają ci radość. przy okazji, życzę ci dorobienia się na wyłączność, choćby nawet zgarnięcia takiego ze schroniska. to żaden wstyd, te dopiero potrzebują ciepła i miłości!
    I pamiętaj, zawsze to można poprosić o zaświadczenie o tym, że recenzujesz. Nigdy niewiadomo, kiedy taka umiejętność może się przydać, pamiętaj o tym!

    Bardzo dobrze powiedziane, oby tylko lepiej. niech ci zdrówko i dobre samopoczucie dopisuje a będziesz w stanie jeszcze więcej zrobić! Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, pewnie też posty będę rzadziej publikować z racji zbliżającej się sesji:(.
      Tak, choć widywałam wujka naprawdę rzadko. Kojarzył mi się zawsze z luzem, poczuciem humory i zawadiackim uśmiechem. Szkoda, że nigdy już go nie spotkamy...
      Pewnie masz rację, powinnam napisać książkę o tym jak żyję z tą chorobą. Albo jeszcze lepiej! Powinni o mnie film nakręcić!
      Tzn. akurat jak wtedy byłam w szpitalu to sprawdziłam jedynie Uniwersytet Pedagogiczny, bo wtedy jakoś wcześniej były wyniki rekrutacji.
      Pjona, pjona!:)
      Wiem, że zdarzają się gorsze stany zapalne skóry...nie zmienia to jednak faktu, że za każdym razem czuję się paskudnie. To wewnętrze uczucie dyskomfortu, obrzydliwego zapachu, ciągnięcia skóry przez rój mrówek...a koczek miałam, owszem:). Mam dwie fotki w telefonie z tamtego dnia, acz nie umiem robić zdjęć od tyłu.
      Co do zaświadczenia...jest to strona od fanów dla fanów. Nie mam z tego żadnych pieniędzy, więc nie wiem czy jakiekolwiek zaświadczenie wchodzi w grę. Dziękuję za podpowiedź, mimo wszystko:).

      Usuń