piątek, 13 lutego 2015

Człowiek najbardziej pragnie tego, czego mieć nie może, a nawet tego, czego mu nie wolno...

Myślę, że każdy się z tym zgodzi i nie jest to chyba jakieś wielkie odkrycie!;].

Może się to nawet, w pewnych przypadkach, okazać niezwykle błahe...Ja np. mam alergię na jajko. No i nie mogę sobie zjeść jajecznicy albo zwykłego omleta...mam też alergię na sierść. No i nie mogę mieć psa, o którym marzę od dawna...nie mogę nosić czarnych ubrań, bo mi szkodzą na skórę. No i musiałam połowę szafy wyrzucić, co zrobiłam z ogromnym bólem, bo czarny to był mój ulubiony kolor. Nie mogę nosić sztucznych materiałów. No i nie znajdę sukienki na studniówkę ( o ile pójdę ;] ), bo wszystkie są sztuczne, jak na złość! Nie mogę się malować, bo szkodzi mi to na skórę. No i nie mogę poczuć się zbyt kobieco...Nie mogę kąpać się w olejkach i innych zapachowych kosmetykach, nie mogę się perfumować, nie mogę tego, tamtego...przyjdzie tak wymieniać i wymieniać...aż się robi przykro, doprawdy!

Dzisiaj uzmysłowiłam to sobie jeszcze bardziej, widząc wsiadającą do tramwaju niewidomą z psem ; psa nigdy nie będę mieć, co dla mnie jest bardzo przygnębiające. Tak naprawdę jednak pocieszałam się, że inny jednak faktycznie mają gorzej. Jak to jest nie widzieć świata, wszystkiego co cię wokół otacza? Kolorów, kształtów, ludzi, ich twarzy i min? A może ta pani nie widzi od urodzenia? To w takim razie co to za świat? Nawet nie ma się żadnego wyobrażenia, żadnej koncepcji, czegoś, co ułatwiłoby chociaż wyobrażenie sobie jakiegoś miejsca czy sceny z życia...
A jeśli nawet straciła wzrok w wyniku jakiegoś wypadku czy też komplikacji podczas operacji. To przecież już nigdy nie zobaczy na oczy swoich bliskich, będzie płakać i ubolewać, bo to co dla niej było kiedyś łatwe i stanowiło podstawę życia i jakiegoś szczęścia, już zniknęło. Puff!!! I nie ma...

Ja jednak, słysząc jej głos, pełen radości, spokoju i zadowolenia, stwierdzam, że jeszcze jest NADZIEJA. Może trzeba być głupim, żeby w to wierzyć. Jeśli tak, to faktycznie, wszyscy niewidomi, a także inni niepełnosprawni, w tym też i ja jesteśmy niezwykle głupi ( i nie obrażam tutaj chorych umysłowo ). Wciąż jednak żywię ( mam nadzieję, że żywimy ) swego rodzaju nadzieję, że nadejdzie kres naszych cierpień, że zobaczymy to, co od dawna chcemy zobaczyć, że doświadczymy tej wolności, której od tak dawna łakniemy, a która wciąż nie nadchodzi...ale myślę, że właśnie TA NADZIEJA powoduje, że jakoś jesteśmy w stanie żyć w tym społeczeństwie, pełnym uprzedzeń, wątpliwości i właśnie też dlatego jesteśmy szczęśliwsi od innych. Bo czujemy to szczęście, które wynika z nadziei...

Na początku głupio mi było, gdy zobaczyłam tą kobietę, że patrzyłam na nią ze współczuciem. W istocie, jest jej czego współczuć, przecież ona nic nie widzi!
Teraz stwierdzam, że głupio mi za to, że zrobiło mi się głupio. Przecież to człowiek jak każdy, ale jednak bardziej doświadczony przez życie i przez to szczęśliwszy...no i pełen nadziei.

Ach...tak mi się wzięło na refleksje...jeżeli się ze mną nie zgodzicie nie zdziwi mnie to. Po pierwsze, każdy ma różne zdanie i inny stosunek do świata jak i wszystkiego co w nim zawarte, co raczej jest zrozumiałe. Po drugie, nie każdy jest w jakimś stopniu niepełnosprawnym, żeby wczuć się jakoś w sytuację, co też jest zrozumiałe. Zresztą powodów może być znacznie więcej...



Dzisiejszy dzień, oprócz moich jakże poruszających przemyśleń, przyniósł dosyć wiele pozytywnych, jak dla mnie informacji. Mianowicie będę mieć konsultację z gastrologiem dotyczących dalszych losów mojego polipa woreczka żółciowego w tej samej klinice, więc dwóch lekarzy ( alergologa też ) załatwię od razu, tak więc uda mi się połączyć bez zbędnego leczenia się w innym miejscu, co byłoby dosyć dużym utrudnieniem. Co więcej, sam lekarz - alergolog zaproponował takie rozwiązanie i bardzo mnie to ucieszyło, bo widać, że wreszcie to lekarz interesuje się pacjentem, a nie tylko ile prochów mu przepisać...
No i jako tako leczenie Cyklosporyną przynosi dość dobre efekty, co też jest powodem do radości!

Tak w ogóle stwierdzam, że Kraków jest bardzo ciekawym miastem. Łączy w sobie elementy starości i nowości, i głównie mówię tu o architekturze. Raz jest taki tajemniczy, pełen cichych zakamarków, czasami nawet nieco straszny, a raz taki nowoczesny, pełen życia i codzienności, czego dobrym przykładem jest tumult ludzi pędzących z prędkością światła po Galerii Krakowskiej!:).



Dobra, koniec moich przemyśleń i refleksji...do jutra, gołąbeczki!!!<3

2 komentarze:

  1. jak ty się rozpiszesz to głowa mała, naprawdę!
    ale dotarłam do końca, w końcu wytrwała jestem..
    przyjemnie i lekko się czyta Twoje przemyślenia. jestem zaskoczona Twoim zasobem słów, to pewnie zasługa tych szkolnych jakże pasjonujących lektur.
    I mam nadzieję, tak jak piszesz powyżej, że masz nadzieję, że miną te gorsze dni a na niebie pojawi się słońce ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja to mam ''pisane'';]. Mam nadzieję, że mile ci to zaskoczyło, staram się pisać w miarę poprawnie, bo mimo wszystko jestem tym dyslektykiem...;/
      Tak kiedyś będzie i być musi!!!

      Usuń