środa, 7 września 2016

Za dużo...zapachów!!!

Witajcie, kochani:)

Alergicy jednak mają przesrane. Niezaprzeczalnie, bez wątpienia i dłuższych przemyśliwań...po prostu jesteśmy (my, biedni alergicy!) skazani na cierpienie i to często z bardzo prozaicznych powodów...czasami na pyłki roślin, czasami na białko mleka krowiego (żegnaj, nabiale!), czasami na sierść, czasami na roztocza kurzu domowego (siemka!), a czasami...na wszystko...

Objawy są różne. Katar, kaszel, łzawienie oczu, swędzenie skóry, obrzęk, w ekstremalnych przypadkach śmierć...nieważne jednak jaka jest przyczyna naszej alergii i jak przeżywamy jej skutki efekt jest mniej więcej ten sam - cierpimy. Każda alergia (w ogóle choroba!) jest sakramencko ciężka do zniesienia, już nie wspominając o tym, że z pozbyciem się jej też jest różnie...

Jak już zapewne wiecie (lub nie wiecie to przypomnę) jestem cholernym alergikiem i to właściwie na wszystko. Na metale obecne nawet w klamkach, guzikach czy biżuterii, na kurz, który jest wszechobecny i nie do wytępienia, na pleśń i wilgoć obecną chociażby w starych kamienicach, budynkach...na pewno na truskawki organizm mój reaguje nieprzychylnie...jednak najciekawsza dla mnie ostatnio jest moja alergia na koktajl zapachowy!

Przynajmniej Deadpool się cieszy...choć jemu wiele do szczęścia nie trzeba...


Koktajl zapachowy, jak sama nazwa sugeruje, to po prostu różne, wymieszane z sobą zapachy w otaczającym nas jakimś miejscu. I choć zapewne większości z Was nie sprawia problemu, a wręcz przeciwnie, przyjemność otaczanie się wszelakimi zapachami, dla mnie, takiego alergika o jakieś zmutowanej alergii, po prostu to jest powód do kolejnej walki z samą sobą...!

A propos jeszcze mutacji...mój nos jest niezwykle czuły na punkcie zapachów, a w moim przypadku oznacza to, że rzadko co mu po prostu pachnie. Nawet bezzapachowy krem czasami potrafi doprowadzić mnie do mdłości! Mój nos jest jak radar - potrafi wykryć nawet najmniejszy zapach i odróżnić czy jest on naturalny, czy sztuczny. Nie jest to jakaś forma przechwalania się, po prostu chcę podkreślić pewną istotną rzecz...

Dla większości z Was taki zapach Domestosa, Ajaxa (Boże, uchroń!), jakiegoś dezodorantu, lakieru do włosów czy paznokci, perfum czy czego tam jeszcze nie stanowi żadnego problemu. Jest to część waszego życia codziennego, pielęgnacji, higieny, dbania o siebie i swoje otoczenie. Ja to rozumiem, szanuję, doceniam i respektuję. Ale są czasami pewne granice!

Jak wsiadam do busu, małego busiku z zamkniętymi oknami, a wraz ze mną pewna grupa dziewczyn, która popsika się jakimś ohydnym  perfumem, w dodatku popsika się aż za bardzo i za dużo tego nałoży, to już po prostu mieszanka iście wybuchowa! Co za dużo to niezdrowo. Jak jedna osoba przesadzi z pachnidłem to aż swędzi nos, a co dopiero jak kilka takich się uzbiera i to w jednym miejscu! Aż czasami powstrzymuję się od zwymiotowania...a potem wracam do domu, cała roztrzęsiona, czasami z bąblami, z czerwoną twarzą, z której zaczyna cieknąć osocze, a powieki i policzki zaczynają mi puchnąć...no masakra! Przez kolejne dwa dni muszę odleżeć ten potworny stan...a i na tym się nie kończy, to jest zamknięte koło, zwłaszcza w tym okresie, gdy trzeba jeździć tam i z powrotem, bo zbliża się rok akademicki, trzeba się przeprowadzać, a doszły jeszcze inne kłopoty zdrowotne niecierpiące zwłoki...

No i co robić? Ciągle zasłaniać się szalem? Nosić maskę? Powiedzieć kobiecie, która już wyjmuje buteleczkę perfum ''Przepraszam, może pani tego nie robić? Mam alergię i mnie to podrażni''? W końcu kogo to będzie obchodzić...

Ludzie...ten post to jest swego rodzaju apel w imieniu nie tylko moim, ale także innych, bo nie wierzę, że jestem sama z tym problemem. Jest wielu alergików, mnóstwo wręcz, którzy również cierpią, a część osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że taka błaha rzecz jak zapach dezodorantu czy lakieru do włosów może im szkodzić. Kieruję ten post głównie do kobiet, młodych dziewcząt, ale także dla mężczyzn. Nie mogę kazać Wam przestać się perfumować, bo tak się nie da, a i tak nie mam takiego prawa, by cokolwiek komukolwiek narzucać...ale proszę, błagam, nie walcie tyle tych specyfików na siebie, nie przesadzajcie z tą chemią i taką przytłaczającą ilością zapachów! Wydaje się, że jak się popsikasz raz to nikt nie poczuje to w końcu dojdziesz do pięciu psiknięć...uwierz mi, jak zrobisz tylko jedno machnięcie, ludzie cię poczują! Tak samo jeśli chodzi o inne rozpylacze...miejcie umiar! Bo są tacy, którzy z takich wręcz trywialnych powodów jak dezodorant czy perfum po prostu nie mogą wręcz oddychać!

A kto wie, czy to nie Ty będziesz wnet cierpieć i nie uczulisz się na swój własny ulubiony perfum tudzież lakier...?

Co za dużo to niezdrowo, powtórzę się...ZACHOWAJCIE UMIAR!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz