piątek, 1 lipca 2016

''Punisher'' po raz trzeci!

Witajcie:)

Teraz już ostatnia recenzja z serii o Punisherze, jak na razie najmłodsza wersja z 2008r., czyli ''Punisher ; Strefa wojny'':).


Reżyseria ; Lexi Alexander
Scenariusz ;  Art Marcum, Nick Santora, Matt Holloway
Premiera ;  04.12.2008 (świat)
Produkcja ; Kanada, Niemcy, USA
W rolach głównych ; Ray Stevenson, Dominic West, Doug Hutchinson
W pozostałych rolach ; Colin Salmon, Wayne Knight, Julie Benz


Origin postaci jest ten sam. Rodzina Franka Castle'a (Ray Stevenson) została zabita przez mafię i jako ten, któremu udało się przeżyć mści się krwawo na oprawcach. O tym jednak, tak jest zresztą w pierwszym filmie o Punisherze, dowiadujemy się z przebłysków wspomnień głównego bohatera. Na główny plan ponownie wysuwa się akcja, strzelanina i wręcz nagminny rozlew krwi. O tym jednak za chwilę...

W tym filmie już na początku zemsta Franka daje się gangom we znaki. Krwawa wendeta trwa, wszyscy się Castle'a boją, a policja oczywiście nie może gościa wytropić. Sytuacja nabiera tempa, gdy Frank zabija w trakcie jednej ze swoich mściwych akcji tajnego agenta FBI, który pod przykrywką działał w jednym z gangów. Od tej pory Castle'a ma wyrzuty sumienia, że zabił niewinnego człowieka. Ponadto okrutnie kaleczy bossa mafijnego, Billiego Russotiego (Dominic West). Udaje się mu przeżyć, nadaje sobie przydomek Jigsaw i postanawia zemścić się na Punisherze.

Akcja filmu toczy się właściwie nieprzerwanie. Ciągle coś się dzieje, strzelaniny, bijatyki, krew co bryzga na ekranie. Tego jednak było dla mnie za dużo! A już zwłaszcza tego keczupu! Głowy rozrywane jak wybuchająca bomba, łamiące się kości, te rozbryzgi...niektóre momenty zdecydowanie przesadzone! Jak człowiek może przebić pięścią głowę człowieka i to na wylot?! W jednej scenie, gdy Jigsaw wbija stopkę od kieliszka w szyję Rosjanina...to było takie sztuczne! Była też taka obrzydliwa scena, gdy szurnięty brat Billiego, Jim (Doug Hutchinson) dosłownie żywcem wyżera nerki swojego doktora...bleh! Tzn. różne się odchyły psychologiczne w ludziach zdarzają, ale to było zdecydowanie przesadzone! Biorę też pod uwagę fakt, że to jest pierwszy film Marvel Knights, czyli nie dla dzieci i dla osób o słabych żołądkach, ale...dla mnie osobiście te efekty specjalne były naprawdę marne i...no przegięte...! To nie klimat dla mnie...;]

Sam główny bohater w ogóle nie zmieniał miny przez cały film. Wciąż ta sama pokerowa twarz! Były momenty, kiedy faktycznie okazywał jakieś głębsze uczucia np. gdy widział małą córeczkę swojej przypadkowej ofiary. Wtedy widać było, że nie był to człowiek-maszyna do zabijania tylko i wyłącznie...to były te nieliczne momenty gdzie nie było strzelania...

Postaci złoczyńcy, Jigsawa...nie kupuję...fakt, ma okropną gębę, fakt, jest zły, a jego brat jest jeszcze gorszy (nie tylko ta scena z lekarzem, lecz także w hotelu gdy wali sobą w lustra, tak dosłownie! I gryzie Punishera w jednej z walk, brrr...!), ale mnie ta postać nie przekonała...

Oczywiście nie chcę ciągle krytykować filmu, zwłaszcza, że ponownie jest odwrotność między moimi opiniami z poszczególnych ''Punisherów'' a opinią innych widzów...końcowa walka mnie nie porwała, chociaż jedna ze scen, śmierć Carlosa, bardzo mnie ujęła i zapamiętam ją raczej na dłużej...pamiętam jednak wciąż ''Kaczora Howarda'', więc film ''... Strefa wojny'' oceniam na 3/10.

1 komentarz:

  1. Hm, no zważywszy, że to już mamy 2008 r to jednak na możliwości realiów tamtych lat można było bardziej doprecyzować efekty specjalne, a nie tak jak opowiadasz o przebijaniu czaszki chociażby ;D

    Wow, znowu powracamy do negatywnych opinii? Ale dobrze wiedzieć na przyszłość. Nie zmarnuję swojego jakże cennego czasu pod to. Poza tym, w miarę oglądania, apetyt rośnie a nasze opinie są coraz surowsze, a wiem z autopsji, po czytaniu książek, coraz więcej wymagam, łatwo i szybko można się znudzić, jak już wie się, z czym mniej więcej się coś je ;D

    OdpowiedzUsuń