poniedziałek, 16 marca 2015

Witam po przerwie!:)

Wybaczcie kochani, że tak dawno tu nie byłam:). Może zaskoczę wam powodem;]. Owszem, miałam czas i owszem, chciałam go spożytkować pisząc dla was, lecz tym razem powodem mojej dłuższej nieobecności była...awaria! Internet kompletnie nie działał! Przez parę dni byłam odcięta od mojej ''wirtualnej'' rzeczywistości, tak więc z ogromną przyjemnością witam was po tej przymusowej przerwie!:).


Trochę się wydarzyło od mojego poprzedniego wpisu...oczywiście, są wiadomości zarówno lepsze jak i gorsze:).

Do wiadomości lepszych mogę zaliczyć moje ostatnie postępy językowe związane z uczestnictwem w kursie z języka angielskiego. Coraz pewniej czuję się mówiąc po angielsku, coraz szybciej i płynniej się wypowiadam i nawet ostatnio sama gadam do siebie! Cieszy mnie to, że się rozwijam, a to, że podjęłam się tego kursu stwierdzam, iż było dobrą decyzją:).
Ponadto, do pozytywnych wiadomości, a właściwie wydarzeń, mogę zaliczyć wczorajszą wizytę mojej cioci chrzestnej ze Szczecina. Dużo nowych rzeczy dowiedziałam się o swojej rodzinie, a przy okazji co nieco się wzbogaciłam;].
Niemniej radosną nowiną jest zdobycie pierwszej szóstki w szkole, w ciągu tych 2 lat mojego bytowania w liceum!!! Co prawda z religii, ale i tak jest radość!:).
Na pewno też raduje się serce i dusza, że sprawdzianu z matmy nie zawaliłam, choć cały tydzień chodziłam jak na szpilkach, modląc się, bym nie musiała poprawiać...co więcej, dostałam, ku mojemu wielkiemu, wręcz GIGANTYCZNEMU zaskoczeniu, czwórkę! Przekonało mnie to, że znowu zbyt wszystkim się przejmuję...;/.

Myślę też, że, mówiąc szczerze i niechętnie się przechwalając, mogę być z siebie dumna...mam AZS, zez, dalekowzroczność, dysleksję, setki alergii, o których wiem i jeszcze nie wiem, ciągle jeżdżę do jakichś lekarzy, a mimo wszystko jakoś daję radę! Jakoś trzymam poziom i jakoś na wszystko znajduję czas ( heh, bo muszę!;] )! Możecie uznać mnie za próżną, ale ja jestem z siebie dumna, że potrafię jakoś żyć i ze wszystkim się jakoś wyrobić! Co więcej, nie idzie to na marne, bo oceny mam na wysokim poziomie, no ale żeby już się nie przechwalać to zostawię tę kwestię sobie;].



Do mniej przyjemniejszych momentów mogę zaliczyć moją kolejną wizytę w szpitalu! I to czwartą, ale za to pierwszą w rodzinnym mieście! Tym razem dotyczy to kobiecych spraw, bo w tej kwestii to też u mnie nie najlepiej...
Pocieszam się tym, że przynajmniej znajdę czas dla siebie i mogę dokończyć bransoletkę z muliny, poczytać książkę i poobijać się!!!:)
Poza tym, ostatnio znowu AZS mnie rozpieszcza...mam plamy na szyi i twarzy...nie wiem czy mam na karku, bo nie widzę;]. Może to nawet lepiej...W każdym razie znowu mam zwiększoną dawkę leku...a polip woreczka żółciowego coraz częściej zaczyna dawać o sobie znać...

No dobra, chyba nadrobiłam jakoś te zaległości:). Jutro powinnam tu wstąpić, o ile łaskawie Internet nie będzie mieć humorów...;/, dziękuję za wasze głosy w ankiecie obok:), zachęcam jeszcze, może ktoś jeszcze tego nie zrobił...:).

A tym czasem, miłego tygodnia!:)

Bis bald!!!:)

1 komentarz:

  1. Bycie z siebie zadowolonym jest najważniejsze ^^ Oczywiście o ile to zdrowe zadowolenie, a nie samouwielbienie :P Myślę jednak, że twoja radość z umiejętności angielskiego tyczy się tego pierwszego, więc słusznie :)

    OdpowiedzUsuń